ROZMOWA z Kamilem Stachyrą, piłkarzem Stali Rzeszów
– Oczywiście. Lublin to w końcu moje miasto, a Motor to mój klub. To tu stawiałem swoje pierwsze kroki w piłkarskiej karierze. Zawsze dobrze się czułem przy Zygmuntowskich. Zimą, na początku okresu przygotowawczego, przez tydzień trenowałem z chłopakami. Mam duży sentyment do tej drużyny.
• Ale teraz staniesz po drugiej stronie barykady.
– Sam jestem ciekaw jak to będzie, bo pierwszy raz zagram przeciwko Motorowi w meczu ligowym na stadionie przy Al. Zygmuntowskich. Wcześniej zdarzyło mi się to, co prawda parę razy, jak byłem w Górniku Łęczna, ale były to tylko sparingi.
• Szkoda tylko, że w sobotę zabraknie dopingu kibiców.
– Słyszałem, że stadion jest zamknięty dla publiczności i dla mnie to jest jakieś chore. Piłka nożna jest dla kibiców, nasza gra przy pustych trybunach mija się z celem. Nie powinno się karać klubów w ten sposób.
• W ostatnim meczu wygraliście z Jeziorakiem Iława. Pójdziecie za ciosem?
– Jedziemy do Lublina po trzy punkty. Motor ma bardzo dobry skład i jest faworytem, ale nie stoimy na straconej pozycji. Wygrana z Jeziorakiem podbudowała nas. Wszyscy wiemy, jakie miejsce w tabeli zajmuje Stal, dlatego interesuje nas w tym meczu zwycięstwo.