Ledwo zaczęli przygodę z Pucharem Polski na szczeblu centralnym, a już… zakończyli. Motor przegrał dziś w Sulejówku z Młodą Legią Warszawa 1:2
"Żółto-biało-niebiescy” walczyli jednak dzielnie i w drugiej połowie mogli pokusić się o dobry wynik. Choć Legia już wcześniej mogła załatwić sprawę, bo dobrych sytuacji nie wykorzystał dla niej Norbert Misiak, który dwa razy w pierwszej połowie trafił w słupek.
O końcowym zwycięstwie gospodarzy przesądziła dobra postawa Patryka Mikity, który na samym początku drugiej odsłony dał warszawianom prowadzenie. Legionista uderzył potężnie z rzutu wolnego, a Paweł Lipiec mógł tylko sięgnąć po piłkę do siatki.
Lublinianie mieli jeszcze potem swoje okazje, ale Sebastian Pyda i Karol Kostrubała uderzali niecelnie.
Końcówka meczu okazała się bardzo ciekawa. Najpierw motorowcom znowu dopisało szczęście, bo od utraty gola uratowała ich poprzeczka. Chwilę później po akcji Mikity gola na 2:0 zdobył Łukasz Turzyniecki, a szybką odpowiedź dał Kostrubała, strzelając z dystansu kontaktową bramkę.
W ostatnich minutach wynik już się nie zmienił. Młoda Legia awansowała do rundy wstępnej i 25 lipca, również w Sulejówku, zmierzy się z rezerwami GKS Bogdanka.
Legia Warszawa (ME) – Motor Lublin 2:1 (0:0)
Bramka: Mikita (50), Turzyniecki (85) – Kostrubała (87).
Legia: Pogorzelec – Wolski, Długołęcki, Michalak, Prusinowski, Latos, Kurowski (88 Bogusławski), Gąsior (46 Stromecki), Misiak (76 Turzyniecki), Romachów, Mikita.
Motor: Lipiec – Ptaszyński, Karwan, Falisiewicz, Kanarek, Niżnik (80 Kosiarczyk), Pyda, Kostrubała, Matuszczyk, Nowotka (46 Gawron), Szpak (20 Kufrejski).
Żółte kartki: Prusinowski, Mikita (L) – Matuszczyk, Niżnik (M). Sędziował: Łukasz Szczech (Białystok). Widzów: 100.
Migalewski odchodzi
Kibice Motoru mieli jeszcze nadzieję, że na mecz do Sulejówka dojedzie Igor Migalewski, tymczasem spotkało ich wielkie rozczarowanie. Król strzelców ubiegłego sezonu w grupie wschodniej II ligi nie założy już koszulki Motoru. Poszło o pieniądze.
– Miał zbyt wygórowane oczekiwania finansowe wobec nowego kontraktu, których nie byliśmy w stanie spełnić – tłumaczy Robert Kozłowski, prezes Motoru. – Nie jesteśmy klubem z ekstraklasy czy I ligi żeby płacić mu pieniądze jakich sobie zażyczył.
• Jaka to kwota?
- Tego nie mogę powiedzieć. Ale uważam, że z naszej strony dostał bardzo dobrą propozycję. Chciał zdecydowanie więcej. Dlatego rozstajemy się już raczej definitywnie – odpowiada prezes Kozłowski.