Jesienią kibice Motoru chcieli pohasać po obiekcie Stali, ale szybko zostali uspokojeni. Podobny spokój mógłby być na stadionie w Lublinie, ale problemem jest policja, a raczej jej brak...
- Tylko natychmiastowa interwencja jest skuteczna, a obecność policji na stadionie gwarantuje szybkie działanie - powiedział Edward Chmura, kierownik do spaw bezpieczeństwa w Stali Stalowa Wola.
- Nasz klub w przeddzień meczu wyraża zgodę na koncentrację sił policyjnych na piłkarskim obiekcie. Nie ma nic gorszego od spóźnionej reakcji. Wkroczenie policji, kiedy na trybunach już są awantury, mija się z celem. Nasi policjanci dosyć skutecznie izolują konkurujących "szalikowców”, a jeżeli już zachodzi potrzeba interwencji, to przeważnie jest ona krótka i gwarantuje spokój. Tak było w przypadku meczu Stali z Motorem, kiedy dosyć sprawnie uspokojono sympatyków lubelskiego zespołu. My nie narzekamy na współpracę z policją, która chętnie nam pomaga.
Mieszkańcy Stalowej Woli widocznie mają więcej szczęścia. Lubelska policja bardzo chętnie powołuje się na zapisy w ustawie i konsekwentnie odmawia obecności na stadionie, nawet na zasadach komercyjnych. Wkracza dopiero w momencie, kiedy służby porządkowe nie mogą opanować sytuacji, czyli na trybunach lub na boisku trwa regularna bijatyka. Wystarczy prześledzić wydarzenia, mające miejsce przed i w trakcie spotkania Motoru z Widzewem.
Przed tym meczem lubelscy policjanci oczywiście zamknęli Al. Zygmuntowskie, aby bezpiecznie przyprowadzić łódzkich kibiców. Później ze stoickim spokojem obserwowano, czy ochroniarze zatrudnieni przez Motor powstrzymają nacierających na stadion gości. Nie powstrzymali. Kibice Widzewa wyważyli bramę i swobodnie weszli na obiekt, gdzie wybuchła awantura. Później policja oczywiście interweniowała, ale wtedy najłatwiej o przypadkowe ofiary.
- Po raz kolejny wystąpimy do policji z prośbą o obecność na stadionie od początku meczu ze Stalą Stalowa Wola - powiedział Marek Sadowski, wiceprezes Motoru. - Odpowiedź powinniśmy otrzymać w poniedziałek, kiedy spotkamy się u pana Jerzego Ostrowskiego, dyrektora Wydziału Bezpieczeństwa Mieszkańców i Zarządzania Kryzysowego. Może uda nam się opracować jakiś skuteczny plan działania.
- Nie wiem jak jest w innych ośrodkach, my działamy zgodnie z prawem - stwierdził Janusz Wójtowicz, rzecznik lubelskiej policji. - Zapewniam, że kibice będą czuli się bezpiecznie podczas środowego meczu. Potrafimy sobie poradzić z najbardziej agresywnymi sympatykami futbolu.
Rzecznik dodał, że nie widzi potrzeby pilnowania gości przez policję w trakcie meczu, ale jest pewny, że na trybunach będzie spokojnie. Organizatorzy mają jednak sporo obaw. - Najważniejsze, aby kibice nie mogli opuszczać swoich sektorów. Trzeba się jednak liczyć z różnymi prowokacjami. Mam nadzieję, że nasi widzowie zachowają spokój, ale poczułbym się pewniej, mając odpowiednie wparcie policji, której łatwiej zapanować nad sytuacją i izolować zwaśnione grupy.