Już nie wiedziałam o co się modlić – wspomina ze łzami w oczach Irena. – Jak długo nie wracał, to już wiedziałam, że pije i wtedy modliłam się, by mnie nie pobił. Ale cały czas wierzyłam, że przestanie pić. Musiał przestać, bo to przecież dobre dziecko, tylko nieszczęśliwe, chore
Krystyna
Urszula, córka pani Krystyny, ma za sobą nieudane małżeństwo i pobyt na oddziale odwykowym. – Ula z mężem mieszkała tutaj ze mną – mówi Krystyna. – Odradzałam jej małżeństwo, ten chłopak od razu mi się nie podobał. Nie posłuchała. Jurek, mąż Urszuli, zaraz po ślubie pokazał na co go stać. Codziennie widziałam jak wracał pijany, a potem te kłótnie za ścianą. Wyzywał Urszulę od najgorszych, a potem bił. Ale Ula broniła go w zaparte. Jurek krzyczał, bo ona pożyczyła koleżance jego ulubioną płytę.
Miarka przebrała się, jak Ula trafiła do szpitala z odbitymi nerkami. Wtedy Krystyna zgłosiła sprawę na policję, a rzeczy Jurka spakowała i już go do domu nie wpuściła. Udało jej się namówić córkę na rozwód.
– Myślałam, że teraz już będzie dobrze, że będzie spokój – opowiada dalej Krystyna i zaczyna płakać. – Ale po rozwodzie Ula wpadła w depresję i sama zaczęła pić. Zamykała się w swoim pokoju i piła więcej, i więcej. Nie wiedziałam jak jej pomóc. Kiedyś weszłam do jej pokoju i zobaczyłam, że Ula leży nieprzytomna, a wokół niej puste opakowania po tabletkach i kilka butelek po alkoholu. Natychmiast zadzwoniłam po karetkę. Udało się ją uratować.
W szpitalu spotkał się z Ulą psycholog. Namówił, by została na oddziale odwykowym. – W maju miną trzy lata jej abstynencji. Ale ja każdego dnia boję się o nią, że sięgnie po ten pierwszy kieliszek...
Irena
Irena mieszka sama w trzypokojowym mieszkaniu. Mąż odszedł od niej, gdy Wojtek, jej syn, miał 7 lat. Wojtek nigdy się nie ożenił, a pić zaczął w zawodówce. – To było dobre dziecko – mówi Irena przez łzy. – Tylko to towarzystwo... Ale nie wiedziałam, co mogę zrobić. Codziennie modliłam się, by przestał pić. Jak długo nie wracał do domu, to już wiedziałam, że pije i modliłam się, by mnie nie pobił. Wyzywał mnie wtedy od najgorszych, krzyczał, że to moja wina, że ojciec odszedł, a on teraz jest skazany na picie.
Wojtek zginął w wypadku samochodowym pięć lat temu. Prowadził po pijanemu. – Do dziś nie potrafię sobie tego wybaczyć. Terapeuci wmawiają mi, że nikt tu nie jest winny, a już na pewno nie ja. Ale co oni tam wiedzą. Tylko, gdzie ja popełniłam błąd? To było przecież takie dobre dziecko. Może za mało go kochałam? Ale co mogłam zrobić, przecież trzeba było utrzymać cały dom.
Jadwiga
– Przykładu w domu dobrego nie mieli, stary też pił – opowiada Jadwiga. – A potem lał te dzieciaki ile wlezie. Co mogłam zrobić? Mnie też lał. Zapił się jak dzieci już chodziły do szkoły. Udało mi się jeszcze dopchnąć dzieci do zawodówki. Ale uczyć się nie chciały. Ważniejsi byli koledzy i wóda. Krysia to ledwo osiemnastkę skończyła, a zaszła w ciążę i poszła za mąż za takiego samego jak mój stary. Chleją oboje. Urodziła jeszcze dwójkę dzieci, ale wszystkie opieka zabrała do domu dziecka. Nie widziałam nigdy moich wnuków, boję się pytać, gdzie są.
Rysiek jest o trzy lata starszy od Krysi. Mieszka gdzieś na melinie.
– Boję się wychodzić z domu, bo już mnie raz ci meliniarze napadli – mówi dalej Jadwiga. – Rysiek z Kryśką też tu czasem zaglądają. Zaraz po rencie. Po pieniądze przychodzą. Rysiek to jeszcze chwilę posiedzi, pogada. Ale Kryśki to boję się wpuszczać do domu. Kiedyś tak mnie pobiła, że przez tydzień nie ruszałam ręką. Jak przychodzi, to wsuwam przez drzwi kopertę. I słyszę tylko jak krzyczy: „Co tak mało ty k...!” . Codziennie modlę się, by umrzeć jak najszybciej. Tylko niech pani tego nie zgłasza na policję, bo oni mnie pozabijają...