Motor nie zląkł się Widzewa, zdecydowanego lidera I-ligowych rozgrywek. Lublinianie zdobyli w Łodzi cenny punkt. Przez moment zanosiło się na większą sensację, ponieważ podopieczni trenera Bogusława Baniaka pierwsi strzelili gola.
Goście nie mogli pozwolić sobie na otwartą grę, koncentrując uwagę na defensywie. Dobre ustawienie i rozsądna obrona przez pewien czas znacznie ograniczały poczynania Widzewa. Gospodarze długo nie potrafili stworzyć klarownych sytuacji, a pierwszą groźną akcję przeprowadził Motor, jednak strzał Marcina Popławskiego był mało precyzyjny.
Kiedy dochodziło do zamieszania w pobliżu lubelskiej bramki, niebezpieczeństwo oddalał Dawid Dłoniak. Tak było w 43 min, kiedy obronił strzał Piotra Grzelczaka, którego poprawka także nie przyniosła efektu. Lubelski bramkarz nie dał się zaskoczyć także Krzysztofowi Ostrowskiemu, a Mindaugas Panka przestrzelił w 37 min.
Po zmianie stron łodzianie bardziej przycisnęli, ale Motor wyprowadził kontrę. Piłkę otrzymał Kamil Hempel, którego nieprzepisowo powstrzymał w polu karnym Łukasz Broź. Sędzia wskazał na "jedenastkę”, a egzekutorem był Michał Maciejewski. Obrońca Motoru strzelił pewnie i ku zaskoczeniu wielu łódzkich kibiców goście objęli prowadzenie.
Niestety, miejscowi bardzo szybko otrząsnęli się z szoku, przystępując do kolejnego szturmu. W 57 min drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę ujrzał Krystian Kalinowski. Na domiar złego goście wykorzystali rzut wolny. Dudu tym razem uśpił czujność Dłoniaka i futbolówka przeleciała nad bramkarzem Motoru, wpadając do siatki.
Widzew chciał pójść za ciosem, ale Motor ambitnie walczył o korzystny rezultat. Lublinianie wybijali przeciwników z rytmu, co nie zawsze podobało się gospodarzom. Łodzianie oczywiście mieli przewagę, jednak nic z niej nie wynikało.
W 84 minucie na boisku pojawił się Brazylijczyk Carlos, debiutując w barwach Motoru. Razem z kolegami zdołał powstrzymać ataki rywali i konfrontacja zakończyła się podziałem punktów.
Widzew Łódź – Motor Lublin 1:1 (0:0)
0:1 – Maciejewski (51 z karnego), 1:1 – Dudu (58).
SKŁADY
Widzew: Mielcarz – Broź (57 Ben Radhia), Szymanek, Bieniuk, Dudu – Ostrowski, Panka, Grzeszczyk (70 Miloseski), Sernas, Grzelczak (46 Lisowski) – Robak.
Motor: Dłoniak – Wojdyga (59 Falisiewicz), Maciejewski, Żmuda, Kalinowski – Popławski, Syroka, Król (84 Carlos), Niemczyk (43 Adamiec), Hempel – Fundakowski.
Czerwona kartka: Kalinowski (w 57 min za drugą żółtą kartkę).
Żółte kartki: Robak, Broź, Lisowski (W) – Kalinowski, Syroka, Król, Popławski, Dłoniak (M).
Sędziował: Tomasz Wajda (Żywiec).
Widzów: 8023.
ROZMOWA Z Bogusławem Baniakiem, trenerem Motoru
– Liczyłem na dziesięć punktów, ale z tej zdobyczy, którą mamy, też się cieszę. Prawdę powiedziawszy, myślałem, że w Łodzi zaskoczymy gospodarzy i sięgniemy po pełną pulę. Mierzyłem wysoko, jest remis, dlatego teraz musimy pomyśleć, jak rozstrzygnąć na swoją korzyść następną konfrontację, z Pogonią Szczecin. To bardzo silny zespół i trzeba być przygotowanym na ciężką walkę.
• Widzew czymś zaskoczył?
– Po meczu mogę powiedzieć, że Andrzej Rycak i Przemysław Delmanowicz wykonali dobrą robotę. Obserwowali łódzki zespół i wszystko rozrysowali.
• Najlepszy zawodnik w pańskim zespole?
– Na pochwalę znowu zasłużył Dawid Dłoniak, chociaż jego notę obniża puszczenie gola. W jednym momencie straciliśmy bramkę i Kalinowskiego, który dostał czerwoną kartkę.
• Konferencje prasowe to pański żywioł...
– W Łodzi było bardzo dużo dziennikarzy, tam już się czuje atmosferę ekstraklasy. Gospodarzom mogę tylko pogratulować takiego klimatu, a naszym kibicom dziękuję za doping. Chcieli nas wspierać, nie zważają na trudy podróży. Ubrani w żółte koszulki byli widoczni.
• Lubelski zespół złapał wiatr w żagle...
– Zawodnicy nauczyli się jak walczyć, aby nie przegrywać. Na stadionie Widzewa godnie reprezentowali Lublin. Dobrze byłoby, aby włodarze miasta docenili starania piłkarzy, którzy mogą tylko marzyć o warunkach panujących w innych klubach. Jesteśmy najbiedniejsi w pierwszej lidze, a śmiem twierdzić, że w drugiej też bylibyśmy w tyle. Sadzę, że miesięczna gaża Marcina Robaka, piłkarza Widzewa, wystarczyłaby na miesięczne utrzymanie naszej drużyny. Takie są proporcje, a na boisku musimy rywalizować jak równy w równym. Teraz martwię się, aby zawodnicy dostali przynajmniej po tysiąc złotych na święta. Działacze muszą zrobić wszystko, aby pieniądze trafiły na konta piłkarzy. Ja na razie nie chcę mówić o problemach organizacyjnych, ponieważ nie zamierzam psuć radosnego nastroju po ostatnich występach. Ale od pewnych tematów nie uciekniemy. Planowane przekształcenie w spółkę akcyjną jest ruchem w dobrym kierunku, ale cały czas trwają poszukiwania strategicznego inwestora. Dobrze powiedział poseł Janusz Palikot, że w naszej sytuacji trzeba pracować przez 12 miesięcy po 12 godzin. Były rozmowy z panem Zbigniewem Drzymałą, ale on chce trochę odpocząć. Przed nami kolejne negocjacje z wiceprezydentami Lublina.
• Będzie pan systematycznie wprowadzał do zespołu Carlosa?
– Sądzę, że tak. W Łodzi grał krótko, ale raz ładnie „wyjął” piłkę. Na razie poznaje drużynę, a na to trzeba trochę czasu.