Po zwycięstwie nad Wisłą Płock wydawało się, że piłkarze Motoru złapali właściwy rytm i poradzą sobie także w kolejnym meczu, z Odrą w Opolu. Niestety, lublinianie nie zdobyli nawet punktu, przegrywając po raz pierwszy w tym roku.
W Opolu Motor nie mógł rywalizować w najsilniejszym składzie. Zabrakło w nim pauzujących za żółte kartki Przemysława Żmudy i Kamila Króla, chorego na zapalenie oskrzeli Karola Dreja oraz kontuzjowanego Bartłomieja Niedzieli. Ten ostatni leczy uraz stawu skokowego. Badanie USG nie wykazało większych komplikacji, ale krótka przerwa w grze jest konieczna. Absencje wymusiły pewne zmiany. Od pierwszej minuty zagrał Alexandru Carabulea i nie wyróżnił się w ataku. Występujący na pozycji defensywnego pomocnika Iwan Dykij może nie popełnił rażących błędów, ale też nie olśnił. Można pokusić się o stwierdzenie, że inne rozwiązania kadrowe byłyby korzystniejsze.
Chociaż lublinianie zaprezentowali się słabiej niż w spotkaniach ze Zniczem oraz Wisłą, to i tak potrafili uzyskać przewagę, zwłaszcza w pierwszej części meczu z Odrą. Mieli też okazje do zdobycia gola. W 15 min precyzji zabrakło Kamilowi Oziemczukowi, który strzelił głową w bramkarza. Chwilę później golkipera gospodarzy wyręczył Krystian Kowalczyk, wybijając piłkę z linii bramkowej. W 20 min bliski szczęścia był Michał Maciejewski, który najwyżej wyskoczył do zacentrowanej piłki. Jego "główkę” instynktownie obronił Jakub Bella.
Tuż po zmianie stron doszło do kontrowersyjnej sytuacji w polu karnym Odry. Wybiegający na czystą pozycję Oziemczuk był przytrzymywany za koszulkę, jednak arbiter Marcin Szrek nie zareagował. Goście starali się panować nad sytuacją, ale raz wydarzenia wymknęły się spod kontroli. W 66 min opolanie wyrzucili piłkę z autu. Mateusz Jaskólski przedłużył lot futbolówki, która otarła się jeszcze o Charlsa Uchenne Nwaogu i nieoczekiwanie wpadła w górny róg lubelskiej bramki.
- To był niewiarygodny gol - powiedział Przemysław Mierzwa. - Nastąpił jakiś rykoszet i piłka poszybowała pół metra nad moją ręką i jakoś wkręciła się w "okienko”. Dlatego tym bardziej żal sytuacji, których nie wykorzystaliśmy wcześniej.
Goście rzucili się do odrabiania straty, jednak ich poczynania nie przynosiły spodziewanego efektu. Lublinianie musieli też uważać na kontry przeciwników. Taktyka nie była skomplikowana - większość długich podań kierowano do Nwaogu, który najczęściej zatrudniał Mierzwę. Jak się okazało, skromne środki wystarczyły do pokonania Motoru, który tym razem sprawił zawód swoim kibicom.
Odra Opole - Motor Lublin 1:0 (0:0)
Nwaogu w 66 min.
SKŁADY
Odra: Bella - Grodzki, Kiciński, P. Król, Filipe - Kowalczyk, Jaskólski, Cieluch, Monasterski (88 Steczek) - Adamczyk (65 Kalinowski), Nwaogu (90 Szwarga).
Motor: Mierzwa - Falisiewicz, Ptaszyński, Maciejewski, Misztal - Oziemczuk, Syroka, Dykij, R. Król (77 Maziarz), Piotrowicz (80 Mielniczuk) - Carabulea (67 Hempel).
Żółte kartki: Adamczyk, Cieluch, Szwarga (O) - Maciejewski (M). Sędziował: Marcin Szrek (Kielce).