Piotr Świerczewski nie ukrywa, że spodziewał się w Motorze czegoś innego
Zaczęło się od piątkowego wywiadu w "Przeglądzie Sportowym”. Świerczewski zapytany przez gazetę o to, kto powinien być nowym trenerem Wisły Kraków odpowiedział, że… oczywiście on.
– Może niedługo będę wolny, bo trochę jestem zmęczony Motorem. Podobnie jak w ŁKS-ie, inne były deklaracje, a inaczej wygląda rzeczywistość. Miało być myślenie długofalowe, a jest tu i teraz. Poza tym spadnie śnieg i nie ma gdzie treningu zrobić. W Wiśle nie miałbym takich problemów – skomentował Świerczewski.
Gorzkie słowa padły też na konferencji prasowej po meczu z Wigrami. – Nie będę szukał jakiegoś usprawiedliwienia dla tego remisu w boisku, czy czymś innym. Dla mnie to już szkoda czasu na gadanie o tym. Jak ktoś przebywa z nami na treningach, to chyba widzi. Nie będę mydlił oczu nikomu, że jest pięknie, ładnie – stwierdził szkoleniowiec Motoru.
Jak ocenia samo spotkanie? – Na pewno nie jestem zadowolony z remisu, ale drużyna gości szybko strzeliła bramkę i ustawiła mecz tak, że musieliśmy gonić ten wynik. Ale chwała chłopakom, że nie poddali się i próbowali strzelić gola. Cieszę się, że zdobyliśmy choć jednego. Na pewno Wigry bardzo dobrze się broniły, a my byliśmy nieskuteczni. Ale rozkręcamy się – zapewnił Świerczewski
.
Z kolei goście wyglądali na zadowolonych z remisu. – Motor był najlepszą drużyną, z jaką graliśmy do tej pory w rundzie wiosennej – powiedział Donatas Vencevicius, trener Wigier, a w przeszłości zawodnik, m.in. Górnika Łęczna. – Mecz toczył się w ciężkich warunkach.
Jestem zadowolony z pierwszej połowy, gdzie mieliśmy kilka dobrych sytuacji do strzelenia bramki i może udałoby się nam wywieźć więcej z tego terenu. Po przerwie brakowało nam sił, a w Motorze jest kilka indywidualności, i zawsze ciężko się przeciwko takiemu zespołowi gra. Uważam, że remis jest sprawiedliwy – dodał.
Obie drużyny czeka teraz prawdziwy maraton. – Wchodzimy w fazę gry systemem sobota – środa, gdzie będą mocne drużyny mające długą ławkę rezerwowych. U nas jak widać było siedemnastu zawodników, w tym świeżo po kontuzji Karol Kostrubała i Rafał Niżnik, który jest tak naprawdę w sztabie szkoleniowym. Nie mamy za bardzo zmian, ale będziemy grać tym co mamy i promować młodych zawodników stąd, bo awans nam raczej nie grozi, a utrzymać się utrzymamy – podkreślił trener Motoru.