Zabiła się, bo została upokorzona przez chłopaków z klasy. O losach sprawców tragicznego zajścia zdecyduje sąd rodzinny.
Do zdarzenia doszło w piątek w jednym z gdańskich gimnazjów. Pięciu kolegów z klasy zaprowadziło dziewczynkę pod tablicę. Gdy im się na moment wyrwała, złapali ją i rzucili na ławkę.
- Napastnicy zdjęli z niej ubranie, zaczęli dotykać w miejsca intymne, symulować stosunek płciowy, wulgarnie się wyrażali. Jeden z napastników nagrywał wszystko na telefon komórkowy - poinformował Jarosław Sykutera z biura Prasowego KWP w Gdańsku. Dodał, że dziewczynce próbowały pomóc jej koleżanki z klasy. Napastnicy byli jednak silniejsi. W końcu 14-latce udało się wyrwać z rąk kolegów i uciec do domu.
Po powrocie nauczycielki uczniowie, którzy byli świadkami zdarzenia, opowiedzieli jej, co zaszło, a ta poinformowała wychowawczynię klasy. - Wychowawczyni zadzwoniła też do domu poszkodowanej i poinformowała o wszystkim 19-letniego brata ofiary, myśląc, że rozmawia z ojcem - relacjonował Sykutera. Dodał, że wieczorem 14-latka powiedziała koleżance, która odwiedziła ją w domu, że do szkoły już nie wróci i że popełni samobójstwo. W sobotę rano rodzice po wejściu do pokoju córki znaleźli ją martwą.
Policja zatrzymała już trzech z napastników. Zatrzymanie dwóch pozostałych ma nastąpić wkrótce. - Gdyby byli pełnoletni, groziłoby im nawet 12 lat więzienia. Teraz o ich dalszym losie zadecyduje sędzia rodzinny - wyjaśnił Skutera.
Rzeczniczka Komendy Wojewódzkiej Policji Danuta Wołk-Karaczewska powiedziała, że jest zaskoczona brakiem reakcji ze strony reszty młodzieży na to, co działo się w klasie. Interweniować próbowały tylko koleżanki, ale ponieważ silniejsi od nich chłopcy odepchnęli je, nie mogły nic zrobić.
Telefon, którym nagrano film, został zabezpieczony przez policyjnych ekspertów. Spróbują oni odzyskać przynajmniej fragment skasowanego już przez sprawców filmu.