Polscy alimenciarze, którzy uchylają się od obowiązku łożenia na potomstwo, są winni budżetowi państwa już ponad 8 miliardów złotych - i dług ten stale rośnie! Tyle naszych wspólnych, pochodzących m.in. z podatków, pieniędzy państwo wydało na utrzymanie spłodzonych przez nich dzieci!
Nieudolność państwa w ściąganiu należności od alimenciarzy doskonale ilustruje przykład lubelski - przez cały ubiegły rok ich dług wobec budżetu zmalał o... 37 zł (trzydzieści siedem złotych! - nie tysięcy, ani milionów...). Wynika to z faktu, że komornicy ściganiem alimenciarzy nie są zainteresowani - prawdziwe pieniądze zarabiają na kim innym...
Czy tak dalej być musi?
Niekoniecznie. W Lublinie i 10 innych gminach od początku marca wdrażany jest rządowy program "Dziecko ma dwoje rodziców”. Jego celem jest - poprzez oddziaływanie na opinię społeczną i zmianę jej nastawienia do nagannych postaw, zmobilizowanie instytucji i osób mających wpływ na usprawnienie egzekucji - zmuszenie opornych ojców do płacenia alimentów. Program będzie działał w pilotażowo. Mają w nim uczestniczyć ministerstwa, administracja i partnerzy społeczni.
Dług alimenciarzy = 11 lat becikowgo
Oczywiście, zamiana długu alimenciarzy na becikowe byłaby bez sensu - przyrównania używamy jedynie dla zobrazowania skali problemu. A problem jest olbrzymi i... typowy dla Polski. Bo np. w Wielkiej Brytanii udaje się od alimenciarzy ściągnąć 80 proc. ich zobowiązań, a u nas zaledwie... 10 proc. Nie pomagają nawet wnioski o zatrzymanie dłużnikom praw jazdy - bo pod wskazanymi przez komorników adresami nie mieszkają od lat.