300 złotych - tyle dostaliśmy od Jarosława Urbana - twierdzą najbliżsi 21-letniego Darka Wasińskiego. Biznesmen mówi, że jego pomoc dla rodziny ofiary była znacznie większa.
Rodzice Darka, którzy mieszkają w miejscowości Krzywowola koło Rejowca, twierdzą, że jeszcze spłacają długi za pogrzeb syna. Urbana dotąd nie widzieli. - Tyle go znam co z plakatów wyborczych - mówi Stanisław Wasiński, ojciec Darka.
Ale tuż po wypadku pisał do Urbana: "Serdecznie pozdrawiamy i wyrażamy wdzięczność za okazaną życzliwość wobec naszego bólu i cierpienia” - czytamy w liście, którego kopię otrzymaliśmy od biznesmena.
Wczoraj jednak Wasińscy byli pełni rozgoryczenia. Pokazali nam przekaz pocztowy na 300 złotych, który w niespełna miesiąc do wypadku dostali od Urbana. Twierdzą, że innych nie było.
- Przecież to trzeba nie mieć wstydu, żeby przysłać taką kwotę - mówi pani Wacława, matka Darka. - Nawet nie znalazł czasu, żeby do nas przyjechać. Niech go Bóg osądzi.
Urban powiedział nam jednak, że jego pomoc dla Wasińskich była znacznie większa niż 300 zł. - To nie był jedyny przekaz - podkreśla biznesmen. - Ojciec chłopaka zwrócił się o pomoc w liście i ja tę prośbę spełniłem. Zamówiłem też pomnik na grób i mszę gregoriańską.
• Ile pieniędzy przekazał pan rodzinie ofiary wypadku?
- To tajemnica - odparł Urban.
Przed sądem biznesmen będzie odpowiadał z wolnej stopy. Było to możliwe dzięki wpłaceniu 50 tys. zł kaucji. Puławska prokuratura zleciła odtworzenie przebiegu wypadku rzeczoznawcy z zakresu bezpieczeństwa w ruchu drogowym. - Do wypadku doszło przez nieprawidłowe zachowanie zarówno kierowcy jaki i pieszego - mówi biegły Tadeusz Diupero z Warszawy. - Jarosław Urban jechał za szybko, a pieszy nieuważnie obserwował jezdnię.
Biegły wyliczył, że biznesmen jechał z prędkością 93 km/h. - Mogła być ona znacznie większa, ale nie chce dywagować jaka, bo i tak zawsze przyjmuje się najkorzystniejszą wersję - mówi Diupero. Zapewnia, że ma duże doświadczenie w odtwarzaniu przebiegu wypadków. - Zajmuję się tym od 25 lat - mówi.
Na przesłuchaniach Urban nie przyznał się do winy. Twierdził, że jechał z dozwoloną prędkością. W pewnym momencie zauważył ciemny kształt na jezdni. Nie był jednak już w stanie zareagować.
- Jeszcze raz podkreślam, że wypadek był nie na przejściu, pieszy był pijany, a ja jechałem zgodnie z przepisami - mówi.