Miało być tak: rowerzyści wsiadają na swoje jednoślady i wspólnie z urzędnikami jadą w trasę po mieście. Po co? Żeby pokazać to, co im przeszkadza w jeździe przez Lublin i podpowiedzieć, co zmienić, by jazda była sprawniejsza i bardziej bezpieczna. Oraz po to, żeby pokazać te rozwiązania, które zasługują na pochwałę i są godne powtórzenia w innych miejscach.
W piątek w umówionym miejscu nie stawił się ani jeden urzędnik odpowiedzialny za drogi. – Jesteśmy zawiedzeni nieobecnością pracowników Zarządu Dróg i Mostów, który jest kluczowy dla infrastruktury rowerowej – mówi Aleksander Wiącek, jeden z organizatorów wyprawy. – Jest mi ciężko zrozumieć, że spośród 66 osób, które tam pracują, ani jedna nie mogła się tu zjawić – dodaje.
Powodów tej nieobecności nie udało nam się w piątek ustalić. – Rowerzyści wielokrotnie spotykali się z Zarządem Dróg i Mostów oraz prezydentem i zgłaszali swoje pomysły – mówi Katarzyna Mieczkowska-Czerniak, rzecznik Ratusza. – Analizujemy te rozwiązania, ale muszą być one częścią większej całości, czyli strategii komunikacyjnej miasta – dodaje. Na miejscu zjawili się urzędnicy, ale nie od dróg. Było też kilku radnych.