Kolejnym rywalem lubelskiego Motoru w walce o ligowe punkty będzie beniaminek I ligi MKS Kluczbork. Pierwszy gwizdek w sobotę o godz. 17. Obie ekipy są w podobnej sytuacji – sąsiadują w tabeli i obie mają po jednym "oczku”. Obie także odpadły ostatnio z rozgrywek Remes Pucharu Polski.
– Wcześniej w meczach o punkty jeszcze się nam to nie zdarzało. Nie podchodzimy jednak do tego spotkania jakoś szczególnie. To oczywiste, że każdy z nas będzie chciał jak najlepiej dla swojej drużyny. W Kluczborku spodziewaliśmy się trochę lepszego początku sezonu. Niestety po czterech seriach gier mamy na koncie tylko jeden punkt i zrobimy wszystko, aby ten dorobek poprawić. Czy chcę się zemścić na Motorze? Nie mam powodów, rozstaliśmy się w dobrej atmosferze – mówi starszy z braci Królów.
Zespół z Lublina, po trzech porażkach z rzędu, przed tygodniem wreszcie wywalczył pierwszy punkt, remisując bezbramkowo z Dolcanem Ząbki. Teraz kibice i piłkarze "żółto-biało-niebieskich” liczą, że uda się odnieść pierwsze zwycięstwo w nowym sezonie. Pomóc w tym ma pełna kadra, bo nikt w ekipie trenera Kosowskiego nie narzeka na kontuzje. Do gry wróci także zmagający się ostatnio z urazem obrońca Michał Maciejewski.
– Rzeczywiście, wszyscy są do mojej dyspozycji. Jedziemy w najsilniejszym składzie z nastawieniem, aby przywieźć do domu komplet punktów. Uważam, że kluczem do sukcesu będzie dobra postawa w defensywie. Musimy przede wszystkim zagrać na zero z tyłu i postarać się o wykorzystanie przynajmniej jednej okazji. Ostatnio były sytuacje, ale nie było goli. Czas to zmienić – mówi trener Kosowski.
Do Motoru, przynajmniej na razie, nie trafi trenujący od pewnego z drużyną czasu Łukasz Kępa. Dlaczego? Na zatrudnienie byłego gracza Górnika Łęczna i Polonii Warszawa po prostu nie ma pieniędzy.