Tłumy kibiców, świetna atmosfera na trybunach, dużo walki na boisku i sporo sytuacji podbramkowych. Tak w skrócie można podsumować derby pomiędzy Wisłą Puławy, a Motorem Lublin, które zakończyły się remisem 1:1. – To było prawdziwe święto piłki nożnej – podsumował zawody trener Jacek Magnuszewski i miał rację.
I o mały włos Konrad Nowak zaledwie po 180 sekundach wpisałby się na listę strzelców. Jego strzał obronił jednak Mateusz Oszust, a dodatkowo poradził sobie także z dobitkami w wykonaniu Rafała Wiącka i Rafała Kycko. Mimo optycznej przewagi Wisły już w siódmej minucie to Motor objął prowadzenie. Daniel Koczon wrzucił piłkę w pole karne z lewego skrzydła, a Igor Migalewski znalazł się w odpowiednim miejscu i ładnym uderzeniem z powietrza otworzył wynik.
Kolejne fragmenty to przewaga Wisły i nieskuteczność tego zespołu. Lublinianie nie oddali w pierwszej połowie już ani jednego celnego strzału. Piłkarze trenera Jacka Magnuszewskiego odwrotnie. Szczęścia próbował Nowak, który uderzał z bliska "krzyżaczkiem”.
Raz ten gracz został też zatrzymany przez... sędziego bocznego, który z dużym opóźnieniem zdecydował się pokazać spalonego. I raczej nie była to dobra decyzja. W samej końcówce z rzutu wolnego strzelał Łukasz Misztal, ale jego uderzenie zdołał piękną paradą odbić Mateusz Oszust. Pecha miał też Sławomir Jagła, bo jego strzał z linii bramkowej wybił Patryk Czułowski.
Po zmianie stron na boisku dominowała tylko jedna drużyna – Wisła. Wreszcie w 62 min gospodarze zostali nagrodzeni za ambitną grę. Bardzo przytomnie zachował się Rafał Wiącek, który stojąc tyłem do bramki zagrał piętą do wychodzącego na czystą pozycję Nowaka.
Ten pognał na bramkę Motoru, obiegł Oszusta i wpakował piłkę do siatki. Miejscowi w drugiej części meczu mieli długimi momentami olbrzymią przewagę, ale za żadne skarby piłka nie chciała wpaść do siatki Oszusta po raz drugi. O drugie trafienie ciągle starał się Nowak, Piotr Mokiejewski z bliska uderzył prosto w bramkarza rywali, a groźnie strze-lali także Kycko, czy Skórnicki.
Znowu jednak to zepchnięci do defensywy lublinianie mieli w końcówce lepsze szanse na gola. Najpierw pomylił się jednak Koczon, a w doliczonym czasie gry o mały włos wszystkie zmarnowane szanse nie zemściły się na piłkarzach trenera Magnuszewskiego. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego wymarzoną okazję miał Damian Szpak, ale jego głów-ka przeszła obok bramki.
Wisła Puławy - Motor Lublin 1:1 (0:1)
Wisła: Penkowec - Budzyński, Jagła, Kursa, Misztal, Kycko, Skórnicki, Orzędowski, Wiącek (62 Mokiejewski), Pożak (78 Giziński), Nowak.
Motor: Oszust - Falisiewicz, Ptaszyński, Karwan, Pyda, (67 Jankowski), Prędota (35 Batata), Niżnik, Kursa, Czułowski (80 Szpak), Migalewski, Koczon.
Żółta kartka: Pyda (Motor). Widzów: 2500