Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Archiwum

17 września 2009 r.
13:12
Edytuj ten wpis

Wspomnienia naszych czytelników: Uratowała nas niemiecka kobieta

0 0 A A

Wspomina pan Tadeusz Drzymała: Urodziłem się w październiku 1920 roku w małej wsi Gielnia w gminie Zaklików w powiecie kraśnickim (obecnie powiat stalowowolski). W Gielni mieszkałem z rodzicami i rodzeństwem.

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować
Wieś Gielnia położona jest w środku Lasów Lipskich słynących z dużego zgromadzenia tam oddziałów partyzanckich w czasie okupacji niemieckiej.

W mojej wiosce mieszkało około 66 rodzin, w tym dwie rodziny niemieckie: Niemka Balbina z córką Olgą i zięciem Dębskim Józefem. Dębscy mieli dwoje prawie dorosłych dzieci Adelę i Leona. Druga rodzina to Edward, syn Balbiny ożeniony w Gielni z Polką nazwiskiem Janik Franciszka. Mieli jedną córkę, Edward miał jeszcze syna imieniem Emil i było to dziecko Edwarda z pierwszego małżeństwa.

Niemka Balbina zamieszkała w Gielni prawdopodobnie jeszcze przed I wojną światową, trudniła się znachorstwem, leczyła ludzi i była również akuszerką, odbierała porody. W czasie wybuchu wojny w 1939 roku była w wieku 80 lat.

Wszyscy członkowie wymienionych rodzin niemieckich zaczęli się cieszyć ze zwycięstwa Niemców, a z biegiem czasu dobrobyt tych rodzin stawał się coraz bardziej widoczny, bo mieli duże przydziały żywności i inne dobra, których Polacy nie posiadali.

Rok 1940 był w miarę spokojny, ale gdy terror Niemców zaczął wzrastać, pojawiały się w Lasach Lipskich małe jeszcze, ale uzbrojone grupy partyzantów. Napadały one na siedziby urzędów gmin, mleczarń, poczt i urzędów pracy organizujących wyjazd Polaków na przymusowe roboty do Niemiec. Pojawiały się pierwsze sabotaże na torach kolejowych, takie jak rozkręcanie szyn i wykolejanie pociągów, gdyż nie było jeszcze materiałów wybuchowych.

W miarę upływu czasu terror niemiecki wzrastał i wzrastały oddziały partyzanckie, które właśnie w lasach okalających naszą wieś Gielnię często kwaterowały, a główną siedzibą obozowisk partyzanckich był rejon lasu nazywany"Łęką”, oddalony od Gielni o niecałe 30km.

W dzień chodzili po wsi Niemcy, zabierali siłą zboże lub bydło nie oddane przez gospodarzy na kontygent, a w nocy przychodzili partyzanci, których prowadzono na tory kolejowe, które minowali do wykolejenia. Prawie każdy z mieszkańców Gielni współpracował z partyzantką o czym rodziny niemieckie wiedziały, ale nie donosiły na posterunek żandarmów niemieckich do niedalekiego Zaklikowa. Miejscowi nie robili żadnej krzywdy rodzinom niemieckim w Gielni, a i Niemcy z Gielni nie skarżyli Polaków za współpracę z partyzantką, chociaż niewątpliwie wiedzieli o tym.

Względny spokój nie trwał długo, terror okupantów wzmagał się coraz bardziej i wzmagały się walki oddziałów partyzanckich. Niemcy zaczęli palić całe wsie i zabijać ich mieszkańców. W rejonie Lasów Lipskich zostały spalone m.in.: Kolonia Łysaków, Janiki, Kruszyna, Goliszowiec, a ludność tych wsi w większości wybito.

Nadszedł czas nieszczęśliwy i dla naszej Gielni. Był to dzień 30 września 1942 roku. W godzinach przedpołudniowych wojska niemieckie otoczyły całą wieś nikogo nie wypuszczając. Wyciągali ludzi z domów na drogę siłą, zabili jednego gospodarza i podpalili jego dom, spaliło się wtedy dziesięć dalszych gospodarstw. Około czterdziestu mieszkańców wsi Niemcy otoczyli szczelnym kordonem i pędzili w pobliski las.

Właśnie w tamtym momencie mieszkanka Gielni - Niemka Balbina wyszła do dowódcy oficera niemieckiego i głosem błagalnym po niemiecku prosiła dowódcę oficera żeby zwolnił wszystkich. Mówiła, o tym, że ona mieszkała tu dziesiątki lat i nikt jej krzywdy nie robił. Wtedy oficer dowódca niemiecki odepchnął ją brutalnie. Upadła na kolana, wyciągnęła jakieś pismo z kieszeni i wręczyła je oficerowi. Ten po przeczytaniu pisma dał rozkaz aby zwolnić zatrzymanych ludzi a Niemce nakazał żeby powiedziała po polsku mieszkańcom Gielni aby poszli gasić palące się jeszcze domy.

Tak oto Niemka, mieszkanka polskiej wsi ocaliła od niechybnej śmierci około 40 osób i resztę wsi. Za to społeczeństwo Gielni i władze gminy Zaklików ufundowało jej w dowód wdzięczności tablicę pamiątkową stanowiącą skromny pomnik za jej bohaterski czyn. Przy uroczystym odkryciu tablicy pamiątkowej udział wzięli nawet jej wnukowie, którzy mieszkają w Polsce.

Balbina mieszkała po wojnie w Gielni, ale już dawno nie żyje. Losy pozostałych Niemców z Gielni były następujące: syn Edward uciekł wraz z rodziną z wycofującymi się Niemcami, zięć Dębski Józef popadł w konflikt z okupantami i aresztowany przez władze niemieckie przepadł bez wieści, jego żona Olga po zakończeniu wojny mieszkała w Zaklikowie, prawdopodobnie już nie żyje. Syn Edwarda- Emil został w międzyczasie powołany do wojska niemieckiego i już nigdy nie wrócił.


"Terror niemiecki nie znał granic”

Ja, tak jak wielu mieszkańców Gielni, współpracowałem z partyzanckimi oddziałami GL, a później AL.

Linia kolejowa Rozwadów- Lublin przebiegała półtora kilometra od naszej wsi. Kilka razy prowadziłem minerów do jej zaminowania by tym samym niszczyć transporty wojskowe jadące na front wschodni. Od Gielni do wsi Lipa było około 1,5 km. Lipa jako wieś była bardzo duża i uprzemysłowiona, było tam dwa tartaki (własność Żydów przed wojną), nasycalnia podkładów kolejowych i słupów energetycznych należących do PKP, terpentyniarnia, stacja PKP, Nadleśnictwo Ordynacji Zamojskich, poczta i kościół.

W wymienionych zakładach pracy pracowało ponad 600 osób, a za okupacji jeszcze więcej gdyż Niemcy wszędzie zwiększali produkcję na potrzeby wojny. Obawiając się ataku partyzantów na tartak i nasycalnię w Lipie, Niemcy postanowili wprowadzić do tych zakładów straż.

Wybudowano dla straży wieże obserwacyjne wysokie na 15 m, u samej góry zabezpieczone umocnieniami ochronnymi i ze stanowiskami dla broni maszynowej. Gdy Niemcy zaczęli wojnę z Rosją Radziecką w 1941 roku to w pierwszych miesiącach wojny odnieśli dużo zwycięstw biorąc do niewoli setki tysięcy żołnierzy radzieckich, których morzyli głodem i masowo uśmiercali.

Były jednak takie zdarzenia, że niektórzy jeńcy radzieccy szli na współpracę z Niemcami by przeżyć. Pewnej nocy wszyscy z bronią uciekli w las dołączając do oddziału partyzanckiego. Niedługo po ucieczce tartak został spalony całkowicie. Ten sam los spotkał nasycalnię w Lipie , która też została spalona. W Lipie mieszkało kilkanaście rodzin żydowskich, których Niemcy wywieźli do getta w Zaklikowie. Drugi tartak w Lipie objął w posiadanie jakiś polski Niemiec dobrze mówiący po polsku, który uciekł wraz z wycofującymi się Niemcami.

W roku 1943 terror niemiecki szalał bez granic. Palono i niszczono całe połacie kraju tam, gdzie były największe zgrupowania partyzantów. Jednego dnia spalono kilka wsi w powiecie kraśnickim, m.in.: Borów, Szczecyn, Wólka Szczecka, Łążek Zaklikowski, Łążek Czerwony. W 1944 roku w czerwcu trwała prawdziwa wojna partyzantów z Niemcami w miejscowości Szklarnia i Porytowe Wzgórze. Wtedy miała miejsce słynna bitwa pod Kochanami w Lasach Lipskich, gdzie zginął dowódca oddziału partyzanckiego- Paleń Antoni ps. "Jastrząb” pochodzący z Lipy.

W Lipie w nasycalni zatrudniony był jako specjalista pewnie Niemiec-Alfred Hull. W okresie kiedy nie było jeszcze dużo partyzantów, chodził swobodnie po wsi i handlował, przynosił dużo papierosów w zamian za jaja, masło, miód. Lubił alkohol i upijał się w miejscowej restauracji. Kiedyś po pijanemu zrobił awanturę i został zastrzelony przez partyzanta, za to Niemcy aresztowali 40 mężczyzn z Lipy i nikt nie wrócił.

Ja przeżyłem. Jestem już bardzo stary, kończę 89-ty rok życia. Mieszkam w Radzyniu.

Pozostałe informacje

Kochamy kuchnię włoską. A za co? Za smaki
DZIENNIK ZE SMAKIEM
film

Kochamy kuchnię włoską. A za co? Za smaki

Wszyscy kochają kuchnię włoską. Pizza, makarony, desery... Żeby spróbować prawdziwej kuchni włoskiej nie trzeba wcale jechać do słonecznej Italii.

Ale cyrk!
foto
galeria

Ale cyrk!

W waszym ulubionym Helium Club odbył się niezły cyrk. Na parkiecie pełna paleta barw, najróżniejszych strojów, sztuczek cyrkowych, pokazów i energicznej muzyki. To była totalnie pokręcona noc. Zobaczcie, jak się bawi Lublin.

Wypadek na krajowej 17. Dwie osoby ranne. Policja kieruje na objazdy
galeria

Wypadek na krajowej 17. Dwie osoby ranne. Policja kieruje na objazdy

Zablokowany jest przejazd krajową drogą nr 17 między Zamościem a Tomaszowem Lubelskim. Doszło tam do wypadku.

Nowi w mundurze. Po ślubowaniu i szkoleniu zaczną strzec granicy

Nowi w mundurze. Po ślubowaniu i szkoleniu zaczną strzec granicy

Kobiety i mężczyźni, w sumie 63 osoby zasiliły formalnie szeregi Nadbużańskiego oddziału Straży Granicznej. W piątek złożyli ślubowanie, teraz czeka ich szkolenie, później już prawdziwa służba. Ta formacja wciąż rekrutuje. Można się zgłaszać.

Gorączka sobotniej nocy w Pszczole
foto
galeria

Gorączka sobotniej nocy w Pszczole

"Gorączka sobotniej nocy" w Pięknej Pszczole to jedna z popularniejszych cyklicznych imprez. Jak zwykle było gorąco, z klasą i odważnie. Muzyczne wrażenia zapewnił Dj Witkowski. Tak się bawi Lublin!

Grzeją już ponad pół wielu. Jubileuszowa gala LPEC
ZDJĘCIA
galeria

Grzeją już ponad pół wielu. Jubileuszowa gala LPEC

Minęło 60 lat od momentu powstania Lubelskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej. Jubileuszowa gala odbyła się w piątek. Były wspomnienia, gratulacje, życzenia, a także odznaczenia i dyplomy.

Przynajmniej do końca roku UM w Zamościu będzie pracował bez radny prawnego

Ratusz bez radcy prawnego. Żaden z 12 się nie nadawał

Wybrana jakiś czas temu radczyni prawna zrezygnowała po miesiącu pracy. Próby poszukiwania kolejnej osoby na to stanowisko w zamojskim magistracie spełzły na niczym. I to mimo że chętnych było naprawdę bardzo wielu.

Dary dla szpitala dziecięcego. Skorzystają mali pacjenci ortopedii
galeria

Dary dla szpitala dziecięcego. Skorzystają mali pacjenci ortopedii

Łóżko z wagą, ulepszony wózek inwalidzki czy szafki przyłóżkowe i pościel. Dary o wartości ponad 40 tys. złotych trafiły Na Oddział Ortopedii Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Lublinie.

Marta Sikora ma poczucie, że przedłuża coś, co stworzył jej dziadek i coś, co było „trzecim dzieckiem” jej taty Ma poczucie, że przedłuża coś, co stworzył jej dziadek i coś, co było „trzecim dzieckiem” jej taty
ZŁOTA SETKA

Moda w świecie wędlin, czyli szyk u Sikory. A zaczęło się od dziadka

Nie ma w Zamościu starszej masarni niż ta założona w 1937 roku przez Bolesława Sikorę, zarządzana później z sukcesami przez jego syna Zygmunta, a teraz wnuczkę Martę i jej męża Piotra. Obecna prezes od najmłodszych lat poznawała rodzinny biznes, ale zanim przejęła go po ojcu Zygmuncie spełniała się... w świecie sztuki i mody.

Życia 23-letniego kierowcy nie udało się uratować

Z samochodu została miazga. Młody kierowca nie przeżył

Tragiczny wypadek w powiecie tomaszowskim. Na trasie między miejscowościami Tarnawatka i Werechanie zginął młody człowiek.

Ten region ma potencjał. Jak go wykorzystać? Debatowali w Tomaszowie Lubelskim
galeria

Ten region ma potencjał. Jak go wykorzystać? Debatowali w Tomaszowie Lubelskim

Ostatnie takie spotkanie odbyło się w 2015 roku. Po latach przerwy Pracodawcy Lubelszczyzny „Lewiatan” i Grupa Oscar Sp. z o.o. zorganizowali Roztoczańskie Forum Gospodarcze. Odbyło się w piątek w Tomaszowie Lubelskim.

Grzegorz Białek nie jest już trenerem Lewartu Lubartów

Lewart Lubartów znowu gra o sześć punktów, ale z nowym trenerem

Niespodziewane wieści z Lubartowa. Grzegorz Białek nie jest już szkoleniowcem Lewartu. W sobotnim spotkaniu z Wiślanami Skawina drużynę poprowadzi już nowy trener – Radosław Muszyński.

Padwa nie dała szans rywalom z Kielc

Padwa Zamość wygrała w Kielcach. Szczelna obrona dała komplet punktów

W spotkaniu otwierającym trzecią kolejkę KPR Padwa Zamość pokonała na wyjeździe SMS ZPRP I Kielce 37:19. Było to pierwsze w tym sezonie zwycięstwo zamościan za trzy punkty.

Wiktor Przyjemski zgodnie z planem został w piątek indywidualnym mistrzem świata

Żużlowiec Orlen Oil Motoru Lublin znowu mistrzem świata juniorów. Wiktor Przyjemski nie zmarnował szansy

Już trzeci raz z rzędu tytuł indywidualnego mistrza świata juniorów pojechał do Lublina. Po dwóch triumfach Mateusza Cierniaka z Orlen Oil Motoru, w ślady klubowego kolegi poszedł Wiktor Przyjemski. W piątek najlepszy młodzieżowiec PGE Ekstraligi zajął drugie miejsce podczas SGP 2 w Toruniu, ale to wystarczyło, żeby zapewnił sobie złoto.

Wrzesień na złoto, jako symbol walki z nowotworami dziecięcymi
29 września 2024, 12:00

Wrzesień na złoto, jako symbol walki z nowotworami dziecięcymi

Trwa miesiąc świadomości nowotworów wieku dziecięcego. Te potrafią rozwinąć się w błyskawicznym tempie i nie dać jednoznacznych objawów. W niedzielę, na Błoniach pod Zamkiem odbędą się obchody Złotego Września.

ALARM24

Widzisz wypadek? Jesteś świadkiem niecodziennego zdarzenia?
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

Kliknij i dodaj swojego newsa!