W przeprowadzonych wczoraj prareferendach unijnych w Woli Uhruskiej na Lubelszczyźnie i Prudniku na Opolszczyźnie frekwencja była mizerna. Ale ci, którzy poszli głosować, w większości byli za wejściem do wspólnoty. Do referendum zostało 40 dni.
Głosowanie w Prudniku śledziła cała Polska. W tym samym czasie w Woli Uhruskiej, w pobliżu Chełma, głosowano za i przeciw unii przy okazji wyborów uzupełniających do Rady Gminy. - Chcieliśmy sprawdzić, czy uhruszczanie interesują się problemem integracji i czy podczas kampanii informacyjnej zdobyli wiedzę, aby wyrobić sobie na ten temat własny osąd - tłumaczy Maciej Markuszewski z Gminnego Ośrodka Informacji o Unii Europejskiej.
- Trzeba głosować "za” - mówi stanowczo Arkadiusz Pajor. - Na pewno na tym zyskamy, szczególnie my, młodzi. Będzie można bez przeszkód podróżować. Łatwiej znajdziemy pracę, również w innym kraju.
Jego entuzjazmu nie podziela kobieta, która ze względu na swoje poglądy, nie zdradza nazwiska. - Jeszcze mi dom podpalą - mówi. - Bo jestem przeciw integracji. Krzyczą wszyscy, że unia to nam niby tyle da. A ja wiem, że nic nam nie da. Dla kogo są pieniądze z unijnych funduszy? Na pewno nie dla zwykłego człowieka.
Eurosceptycy chętnie mówili o swoich poglądach. Ale żaden z nich nie chciał się przedstawić. - Nie wstydzę się tego, co myślę - mówił jeden z rolników. - Ale, jak wszyscy są za tą unią, to wolę się nie wychylać.
- A co może nam ta integracja przynieść dobrego - pytał inny. - Jesteśmy Polakami i powinniśmy się trzymać swoich korzeni. Politycy, którzy namawiają nas do unii robią tylko za nasze pieniądze karierę. Nie obchodzą ich ludzie z jakiejś Woli Uhruskiej.