Trzeba znać języka angielski albo ukraiński. Ale przede wszystkim trzeba chcieć: pomóc innym i wyjechać z kraju w święta. Bo ostateczna batalia wyborcza na Ukrainie została zaplanowana na 26 grudnia.
– Podstawa to znajomość ukraińskiego lub rosyjskiego – mówi Kamil Dębiński z Europejskiego Kolegium Uniwersytetów Polskich i Ukraińskich w Lublinie. – Potrzeby są bardzo duże. Im więcej obserwatorów, tym lepiej.
Chętnych nie brakuje. W biurze EKUPiU leży już kilkadziesiąt wypełnionych ankiet. A można je składać do najbliższego wtorku. Chętnych nie brakuje, mimo że część kosztów wyjazdu trzeba będzie pokryć z własnej kieszeni. Obserwatorzy z Lublina wyjadą pierwszego dnia świąt. W Kijowie zostaną im przydzielone komisje, w których będą obserwować przebieg głosowania.
Obserwatorów szukają też fundacje, m.in. warszawska Fundacja „Wiedzieć jak”. – Mamy 55 miejsc, a ponad 150 chętnych – podkreśla Agnieszka Korniejenko, dyrektor biura fundacji. – Dla nas podstawą jest znajomość angielskiego. I mile widziane jest też doświadczenie w misjach obserwatora.
Takich kandydatów nie brakuje. Są ludzie, którzy z takimi misjami wyjeżdżali aż do Timoru Wschodniego. Wyjazd finansuje fundacja. Mało tego: obserwatorzy mogą nawet liczyć na dietę dzienną w wysokości 100 euro.
i dokumenty do wypełnienia
www.ekpu.lublin.pl
www.wolnaukraina.pl
www.knowhow.org.pl
www.ngo.pl