Pierwszy raz ktoś pyta, jakie są nasze potrzeby – mówi uśmiechnięta mieszkanka, z którą społecznicy rozmawiają na ulicy Przechodniej we Włodawie. Grupa zapaleńców szuka wspólnego dobra Ziemi Włodawskiej. Wyszli do ludzi, aby bezpośrednio porozmawiać z napotkanymi osobami. Spotykają się w podgrupach, rozmawiają ze starszymi i młodszymi, spacerują ulicami miasta, po starym Rynku i nad rzekami: nad Włodawką, nad Bugiem – gdzie jest słynny pomiar poziomu wody. Szukają potencjału i charakterystycznych punktów, które warto udoskonalić, ożywić lub po prostu naprawić. Dzielą się pomysłami, zapraszając lokalne instytucje, organizacje oraz władze miejskie do podjęcia wspólnych kompleksowych działań, mogących pozytywnie wpłynąć na jakość życia mieszkańców, wizerunek miasta. Potrzebne jest stworzenie oferty dla młodzieży oraz zadbanie o turystów, którzy zaglądają w okolice coraz liczniej. Z kolei młodzi wyjeżdżają i nie wracają coraz liczniej. A to przecież dzięki jednym i drugim miasto ma szanse na perspektywiczny rozwój. Inaczej podzieli los innych małych starzejących się miasteczek. Do tego potrzeba jednak strategii.
Po przeprowadzeniu badań społecznicy podzielą się zebraną analizą. Uporządkowane wnioski będzie można pobrać w formie bezpłatnego ebook'a m.in. na stronie Miejskiej Biblioteki Publicznej we Włodawie pt. „Diagnoza społeczna mieszkańców Ziemi Włodawskiej”. Grupa inicjatywna mini-projektu „Wspólna Włodawa”, czyli Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Włodawskiej, Miejska Biblioteka Publiczna we Włodawie oraz Grupa Mowa Żywa będą w dalszym etapie starać się o dofinansowanie na pomysły, jakie wyłoniły się w trakcie poznawania potrzeb mieszkańców. Planują działać w rozszerzonym partnerstwie lokalnym, żeby łączyć siły oraz zasoby w ludziach i instytucjach. Burmistrz Miasta Włodawy od początku wyraził życzliwość i gotowość merytorycznego wsparcia ze strony Urzędu Miejskiego. Jest szansa na pierwsze tego rodzaju międzysektorowe i międzyinstyucjonalne działanie na terenie Włodawy w szerszym konsorcjum partnerskim.
Przytaczamy fragmenty wstępu z ebook'a oraz wybrane zagadnienia z diagnozy w formie ikonograficznej z niniejszej publikacji.
Zespół badawczy i realizator projektu: Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Włodawskiej w partnerstwie z Miejską Biblioteką Publiczną we Włodawie i Grupa Mowa Żywa. Wydawca ebook'a: Miejska Biblioteka Publiczna we Włodawie, Włodawa 2020. Nr ISBN 978-83-945712-4-5.
Projekt dofinansowano ze środków w Programu Lokalne Partnerstwa PAFW Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności realizowanego przez Akademię Filantropii w Polsce.
Na pograniczu włodawskim
(wstęp)
Przed budynkiem starostwa we Włodawie rozmawiają trzy postacie. Ich bezruch jest pozorny. Nie będziemy chłodno nazywać tych postaci „przedstawicielami religii”, chcielibyśmy nazywać ich po prostu braćmi. Brat Zakonu Paulinów, prawosławny batiuszka i nasz starszy brat w wierze, każdy z braci opowiada o swojej, i także naszej, Włodawie.
Spacer po Włodawie nie będzie długi, pominiemy zaułki, choć doceniamy ich wartość i obiecujemy powrót. Najpierw będzie nam przewodniczył batiuszka. Oto położona na skarpie nad Włodawką, ufundowana w roku 1875, cerkiew, powstała na planie krzyża greckiego z trzema apsydami i wieżą. Na miejscu cerkwi stała wcześniej świątynia unicka. Jak w palimpseście piszemy na już napisanym, tak każde miasto ma ukryte lub zatarte znaki byłego. Śladów całkiem nie da się wymazać, a bywa, że nadpisane zachowuje poprzednie – ikonostas obecnej świątyni tworzą malowidła z XVII i XVIII wieku. Batiuszka czuje obecność swych braci w wierze. Teraz się odwracamy – już ręką skinął na nas brat w białym habicie – i przechodzimy zaledwie kilka kroków, bo na drugim końcu tej samej ulicy wznoszą się dwie okazałe, bogato zdobione wieże kościoła parafialnego pw. św. Ludwika, późnobarokowa perła Włodawy. Tutaj, w archiwum parafii, znajdziemy metrykę chrztu Stanisława Masłowskiego (1853–1926), wybitnego malarza-realisty, ale również twórcy akwarelowych pejzaży, skrywających tak nam bliską duszę poleszuka. Podnosząc wzrok ku górze, podziwiamy kopuły kościoła, czujemy jak... pod rękę bierze nas starszy brat w wierze i, szeptając coś, wyprowadza wprost na przedziwną budowlę o równo wymierzonych pierzejach, kwadrat rzucony w środek rynku. Próżno szukać takich budowli na rynkach innych miast w Polsce. Tak zwany Czworobok, czyli dawne jatki i kramy, bo we Włodawie się handlowało, targowało od wieków i przez wieki, przez Włodawę pieniądz przepływał – z kiesy do kiesy, i przepływał towar – spławnym Bugiem, barki z drzewem, zbożem cumowały dopiero w Gdańsku. Nasz przewodnik się spieszy – jakby dziś jeszcze chciał zdążyć i przybić transakcję – więc z rynku kierujemy się na zachód. Tutaj odbywało się życie religijne Żydów, w jego centrum okazała synagoga, ufundowana w 1764 roku przez Czartoryskich. Wiele synagog w Polsce nie przetrwało ostatniej wojny albo ich stan pozostał jedynie cieniem dawnej świetności. We Włodawie jest inaczej, synagoga przetrwała, a jej wnętrze, i działające tutaj muzeum, opowiada wielowiekową historię włodawskich Żydów, którzy przed drugą wojną światową tworzyli 70 procent całej społeczności.
***
Włodawa jest oswojona z granicami. Dziś granicę wyznacza nasz stary mądry Bug, ale już w XV wieku rzeka Włodawka pełniła tę odpowiedzialną rolę i oddzielała Wielkie Księstwo Litewskie od Korony. Teraz, wyjeżdżając z miasta na południe, po pokonaniu kilku kilometrów, staniemy naprzeciw punktu, w którym stykają się trzy granice: polska, ukraińska i białoruska. Włodawa jest miastem trójstyku.
Brak stałego przejścia granicznego w pobliżu miasta, nie oznacza, że ruch się nie odbywa. Granice przecież nie wszystkich mieszkańców naszej krainy obowiązują. Czapla, myszołów czy błotniak nie potrzebują paszportu. Nawet człowiek podporządkował się tendencjom natury i powołał Transgraniczny Rezerwat Biosfery „Polesie Zachodnie”, w skład którego weszły tereny należące do Białorusi, Ukrainy i Polski. Sama nazwa „Polesie” elektryzuje miłośnika przyrody i przyspiesza w nim krążenie. Sobiborskie lasy, Poleski Park Narodowy, Pojezierze Łęczyńsko-Włodawskie, by wymienić większe części tego królestwa. Świat przyrody tętni różnorodnością. Botanik coraz przyklęknie tutaj z aparatem, ornitolog rozstawi czatownię, a birdwatcher zastygnie z lornetką – na Lubelszczyźnie notuje się około 321 gatunków ptaków, a na terenie samego Poleskiego Parku Narodowego jest około 200. Dziwonia, ortolan, remiz, wodniczka, podróżniczek – już te nazwy przyciągają podglądaczy z całej Polski. Za bogactwo żyjących tutaj ptaków, czy zatrzymujących się w czasie migracji, odpowiada unikatowy zespół bagien i torfowisk, a więc niezwykle rzadki widok, w obliczu coraz gwałtowniejszego wysychania naszej planety. W Europie coraz trudniej znaleźć miejsca, gdzie przyroda, zostawiona sama sobie, dyktuje warunki, a człowiek jedynie nieśmiało może zapukać i przysiąść na jej progu. Wędrowcze, przysiądź na Polesiu, zatrzymaj czas we Włodawie. Bowiem „Tyle jest miłych dla kogoś Miast na świecie, ile w nich mieszka szczęśliwych mieszkańców”1.
Krzysztof Bąk
1 Alicja Dzisiewicz, w: B. Mozyro, A. Dzisiewicz, D. Łukaszewski, Miasto. Miestas, Cieszyn 2020, s. 7.