Mimo że powiat puławski oficjalnie nie został jeszcze uznany za obszar zagrożenia, każdego miesiąca myśliwi znajdują dziki padłe na skutek choroby zakaźnej ASF. Tylko od listopada pojawiło się kilkanaście takich przypadków.
W związku z zagrożeniem dotyczącym afrykańskiego pomoru świń, w skrócie ASF, wschodnia połowa Polski została oznaczona jako tzw. obszar ochronny. Tam, gdzie zagrożenie jest najwyższe wprowadzono obszary zagrożenia. Powiat puławski na razie został uznany jedynie za „objęty ograniczeniami”, ale te zagrożone sąsiadują z nim zarówno od północnego-wschodu (Kozienice), jak i zachodu (cały powiat lubartowski, duża część lubelskiego). Nie znaczy to jednak, że w naszym regionie ASF nie ma.
Każdego miesiąca myśliwi znajdują kolejne przypadki padłych dzików. Tylko od listopada znaleziono ich już 12, a z tych, które odstrzelono, 2 nosiły wirusa. Chore zwierzęta znajdowane są m.in. w rezerwacie Piskory, tzw. Lesie Grzęba w pobliżu węzła drogowego w Żyrzynie, ale zarażone dziki znalazły się również w okolicach Młynek, Wronowa, Bałtowa, Borysowa, puławskiej Michałówki oraz w okolicy wiaduktu kolejowego na Lubelskiej.
Odławianiem dzików zajmują się koła łowieckie, którym w poszukiwaniach martwych zwierząt czasami pomagają żołnierze obrony terytorialnej. Gdy znajdą padłą zwierzynę, zawiadamiają Powiatowego Lekarza Weterynarii, a ten na miejsce wysyła tzw. zakaźników, którzy pobierają próbki. Trafiają one do laboratorium PIWET, które potwierdza wystąpienie wirusa. Zwierzyna z kolei trafia do utylizacji. Najczęściej zajmuje się tym firma Bacutil z miejscowości Zastawie.
– To ważne, żeby padłe zwierzęta szybko odnajdywać i utylizować. W innym przypadku ich mięso zostanie rozniesione przez inne zwierzęta i wirus może się rozprzestrzeniać. Ponadto istotny jest odłów. Dzięki niemu, populacja dzika w naszym województwie została już znacznie ograniczona, ale potrzeby są większe – mówi Paweł Piotrowski, Wojewódzki Lekarz Weterynarii. – To jest najlepszy sposób, zachowując przy tym oczywiście zasady bioasekuracji, a więc dezynfekowania obuwia, opon samochodowych itp. – dodaje.
W obliczu zagrożenia ASF pojawiają się różne mniej, lub bardziej sensowne pomysły dotyczące utrudniania dzikom przedostawania się na kolejne tereny. Jednym z nich jest budowa ogrodzeń oraz blokad na przejściach dla zwierząt przez drogę ekspresową S17. Eksperci do takich rewelacji podchodzą jednak sceptycznie. Zdaniem Pawła Piotrowskiego, jest już na to za późno. – My ASF mamy już u siebie, z „ogniskami” w różnych miejscach. Stawianie płotów tutaj nie pomoże – ocenia.
Tymczasem puławski PIWET, poza tworzeniem sprawozdań, badaniami laboratoryjnymi i wydawaniem zaleceń, stara się znaleźć naukowe rozwiązanie problemu. – Cały czas pracujemy nad szczepionką na ASF – przyznaje prof. Krzysztof Niemczuk, dyrektor instytutu. Na jej wynalezienie czekają hodowcy świń na całym świecie.