Wystarczy rzucić okiem na domowe śmieci, by odpowiedzieć na apel osób robiących świece dla ukraińskiego wojska. Potrzebne są rzeczy tak banalne jak puszki czy tektura. Równolegle w mieście trwa zbiórka świec. One też trafią na Ukrainę, gdzie Rosjanie niszczą infrastrukturę i mnóstwo ludzi nie ma prądu.
8 marca minie rok, kiedy pani Veronika uciekła z Ukrainy z okolic Chmielnickiego. Mieszka w Lublinie, z dwójką dzieci, rocznym i trzyletnim.
– Mąż jest na wojnie, ja tu. Trzeba coś robić, żeby szybciej zleciał czas do powrotu – mówi kobieta, która w Lublinie koordynuje akcję robienia świec, które trafią do ukraińskich żołnierzy.
Świeca to trochę mylna nazwa, bo puszkę wypełnioną zwiniętym kawałkiem wielowarstwowej tektury zalanym woskiem czy parafiną, żołnierze w okopach traktują jako źródło ciepła, a nie światła.
– Można ich używać wyłącznie na powietrzu, służą do ogrzania rąk, ugotowania wody na herbatę, wysuszenia butów. Na froncie to bardzo potrzebne. Nie wiem, kto wymyślił te okopowe świece, ale cała Ukraina je robi, bo cała Ukraina ich używa. Mam bardzo dużo zgłoszeń z prośbami o przesłanie. Są wolontariusze, którzy dostarczą świece zrobione w Lublinie potrzebującym – mówi Veronika Bilous.
Przy ul. Zielonej 20, w podwórku, jest niewielkie pomieszczenie, gdzie gromadzone są puszki, tektura oraz wosk, parafina, resztki świeczek, to co zostało z wypalonych zniczy nagrobkowych. Pod ścianami w pudełkach leżą puszki posortowane w/g rozmiaru, żeby wolontariuszki sprawniej docinały tekturę i przygotowywały okopowe świece.
– Po groszku konserwowym, kukurydzy, po owocach, tuńczyku. Wszystkie puszki się przydadzą. Nie mamy tu wody, więc muszą być czyste i bez papierowych etykiet. Tektura ze zużytych opakowań musi być gruba, taka wielowarstwowa – tłumaczy jedna z wolontariuszek pokazując elementy z których chałupniczą metodą powstanie okopowa świeca.
By zrobić pięć okopowych świec, potrzeba około kilograma wosku. Jedna pali się od godziny do trzech.
>>Pojechali pomagać na front. Wtedy nadleciały pociski "Bachmut to piekło"<<
Ukrainki, które tu społecznie pracują w większości poznały się pomagając przy tej akcji. Przyjechały do Lublina po wybuchu wojny z różnych stron; jedne spod Krymu, inne z Chersonia lub okolic. Opiekują się dziećmi, szukają pracy, pomagają jak mogą. Kilka z ich wcześniej wspierało Pomóż Dzieciom Przetrwać Zimę. Plakaty wiszą jeszcze na ścianie.
Polsko-ukraińska akcja robienia świec, zalewania zebranym woskiem przygotowanych puszek, zaplanowana jest na 21 stycznia, na placu Litewskim w Lublinie. Wówczas będzie też można kupić malutkie świece okopowe przygotowane w puszkach po kocim jedzeniu albo przecierach pomidorowych.
Dochód z ich sprzedaży pójdzie na zakup ogrzewaczy do rąk dla żołnierzy.
– Planujemy akcję między godzina 12 a 16, nawet jeśli będzie zimo. Przecież nasi żołnierze są w okopach, bez względu na pogodę – zapowiada Veronika Bilous, która planuje, że w czasie robienia świec i sprzedaży tych symbolicznych, będą występy, dzieci narysują rysunki, które też trafią do wojskowych.
Puszki, tekturę i wosk można przynosić na ul. Zieloną 20 w poniedziałki, środy i piątki od godz. 10 do 14, a we wtorki i czwartki między godz. 14 a 18.
#ŚwiatłoZLublina
To hasło zbiórki świec dla mieszkańców Ukrainy, którą rozpoczyna miasto. Świece trafią do ukraińskich miast i miejscowości z regionów, gdzie w wyniku rosyjskich ataków infrastruktura energetyczna uległa największym uszkodzeniom. Do 15 lutego świece białe, uniwersalne, bez szkła, można przynosić do wszystkich miejskich szkół, przedszkoli i burs szkolnych oraz do Biur Obsługi Mieszkańców.