Zanosi się na podwyżki opłat za ciepłą wodę i ogrzewanie z sieci. Do zmiany cen szykują się już wytwórcy energii cieplnej oraz firmy dostarczające ją do mieszkań. I już wiadomo, że to nie koniec.
20 -procentowa podwyżka czeka lokatorów największej w Kraśniku spółdzielni mieszkaniowej. Jej prezes dostał już z ciepłowni pismo o podniesieniu opłat od 1 lipca.
– Wzrosły one łącznie o ok. 20 proc. – mówi Piotr Iwan, prezes SM „Metalowiec”. – Na razie nie zmieniamy stawek mieszkańcom, ponieważ wystarczy nam pieniędzy na opłacenie rachunków z pobranych zaliczek. Czekamy do września. Wtedy to powiadomimy lokatorów spółdzielni, że od 1 października zmieni się opłata za ciepło, prawdopodobnie o ok. 20 proc., przy założeniu, że stawka VAT nie zmieni się z 5 proc. na 23 proc.
Największa w Lublinie elektrociepłownia już dwa razy podnosiła w tym roku ceny. – Łącznie te zmiany spowodują wzrost kosztów ciepła dla odbiorców o 1,5 proc. – informuje Teresa Stępniak-Romanek, rzeczniczka Lubelskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej, które rozprowadza po Lublinie ciepło od dwóch wytwórców. Ten mniejszy również szykuje podwyżkę, większy ma taryfę ważną do końca października, a potem znów może być drożej.
Elektrociepłownie w całym kraju mają ten sam problem: rosnące koszty produkcji. – Obecne stawki nie rekompensują ponoszonych przez nas kosztów – mówi Hubert Ratkiewicz, prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej we Włodawie, chociaż w kwietniu podniósł opłaty za ciepło o 28 proc.
– Staramy się działać tak, żeby nie musieć wprowadzać kolejnej podwyżki – zapewnia Ratkiewicz. Liczy na to, że zdoła wymienić kotły węglowe na opalane biomasą. – To pozwoliłoby nam w 2023 r. wyjść z systemu handlu emisjami CO2.
To właśnie rosnące koszty uprawnień do emisji dwutlenku węgla najbardziej ciążą ciepłowniom. – Na początku ubiegłego roku ich cena wynosiła 34 euro za tonę, natomiast w grudniu przekroczyła już 90 euro – zauważa Stępniak-Romanek. – Od początku 2018 r., gdy zaczął się gwałtowny wzrost cen uprawnień, ich notowania wzrosły prawie 13-krotnie.
Na naszych rachunkach wzrośnie nie tylko cena ciepła, ale również koszty jego dostawy do mieszkań i firm. Będzie tak w Lublinie, gdzie opłata przesyłowa na rzecz LPEC to ok. 30 proc. rachunku końcowego odbiorcy. Ona też ma wzrosnąć, o ile zezwoli na to Urząd Regulacji Energetyki.
– Szacujemy, że wzrost będzie poniżej obecnego wskaźnika inflacji – zastrzega rzeczniczka miejskiej spółki. Dodaje, że to nieunikniona podwyżka. – Głównie ze względu na ponadtrzykrotny wzrost cen energii elektrycznej, która stanowi istotny udział w kosztach dostawy ciepła.
Pewne jest, że nasze portfele czeka ciężka zima. – W ostatnim sezonie grzewczym ceny podnoszone były trzykrotnie, w sumie o 40 proc., więc o nadchodzącym myślimy z tym większym niepokojem – przyznaje Małgorzata Kapłon, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej im. Jana Zamoyskiego w Zamościu.
– Podwyżki nie są przyjemne ani dla nas, ani dla naszych lokatorów – stwierdza Wojciech Bołtowicz, główny księgowy spółdzielni „Zgoda” w Białej Podlaskiej. I nie ma złudzeń: czekają nas kolejne wzrosty cen. – Ale jaka będzie ich skala, trudno teraz przewidzieć?