Choć serce dziewczynki pracuje, mózg przestał funkcjonować. Lekarze są bezradni. – Ale ja wierzę, że zdarzy się cud. Bo przecież serduszko Malwinki wciąż bije – mówi zrozpaczona matka. Córeczka własnym ciałem ocaliła jej życie.
Po serii specjalistycznych badań lekarze nie mają złudzeń. Szanse na uratowanie dziewczynki graniczą z cudem.
Do tragedii doszło dokładnie dwa tygodnie temu. Pisaliśmy o tym w Dzienniku. Malwinka została ciężko ranna w serce, kiedy stanęła w obronie swojej 41-letniej matki Ełły J. Tadeusz L., konkubent matki i ojciec ich trójki z czwórki dzieci, posprzeczał się z konkubiną. Nagle przyniósł do pokoju nóż kuchenny.
–Wyrwałam mu go i rzuciłam na podłogę – opowiada Ełła. – Tadzik jednak sięgnął po nóż i zamachnął się. Malwinka usiłowała mnie zasłonić. Trafił ją prosto w serce. Później ciął mnie w brzuch, a następnie usiłował podciąć sobie gardło.
I chociaż udało się uratować dziewczynce serce podczas operacji, to wskutek niedotlenienia nastąpiły nieodwracalne zmiany w mózgu. – Stan dziewczynki jest krytyczny – dodaje doktor Paluszkiewicz.
Potwierdzają to badania tomograficzne i opinie neurologów. – Ale do końca będziemy walczyć o to dziecko – mówi ordynator.
Matka całe dnie spędza w szpitalu. Trzyma Malwinkę za rękę i marzy, aby wreszcie sama zaczęła oddychać i otworzyła oczy. Dziecko jednak jest w najgłębszej śpiączce. – Liczę na cud. Przecież już raz się zdarzył. Malwinka urodziła się dzięki metodzie in vitro – mówi przez łzy Ełła.
Zaraz jednak dodaje, że nawet lekarze stracili już nadzieję. Słyszała, że powinna się zgodzić na pobranie organów od pozostającej w śpiączce córki, ale zaprotestowała.
Przed kilkoma dniami do dziewczynki przyszedł ks. Andrzej Pugacewicz, proboszcz bialskiej parafii prawosławnej. – Modliłem się o jej uzdrowienie. Namaściłem ją świętym olejem, wydobywającym się w Terespolu z ikony Matki Bożej Szybko Spełniającej Prośby – mówi. O ratunek dla koleżanki modlili się jej koledzy i koleżanki ze Szkoły Podstawowej nr 6.
Malwinką zainteresowała się też Anna Olszewska, bialska bioenergoterapeuka i usiłowała pomoc dziecku znajdującemu się w śpiączce. – Liczę, że za dwa, trzy dni może nastąpi poprawa.
60-letni Tadeusz L. został aresztowany na trzy miesiące. Prokuratura postawiła mu zarzut usiłowania zabójstwa 41-letniej konkubiny i jej 11-letniej córki. Grozi mu nawet dożywocie.