Choć nie ona siedziała za kierownicą to przyznała się do prowadzenia samochodu. Wszystko po to by chronić swoich pijanych synów.
Późnym popołudniem jadący z dużą prędkością kierowca bmw zjechał na lewą stronę drogi i zderzył się czołowo z audi. Ranne zostały trzy osoby. Do szpitala przewieziono jadących audi - 41-letniego mężczyznę i jego żonę. Obrażeń ciała doznał również 13-letni pasażer bmw. Nastolatek przebywa na oddziale intensywnej terapii.
Sprawca wypadku wraz z pasażerami uciekli. Kiedy na miejsce wypadku przyjechali policjanci zgłosiła się do nich 37-letnia kobieta, która powiedziała, że to ona kierowała bmw.
Przebieg wydarzeń wyglądał jednak inaczej. Funkcjonariusze ustalili, że auto prowadził najprawdopodobniej 20-letni syn kobiety. Razem z nim samochodem jechali dwaj jego bracia w wieku 16 i 13 lat oraz ich 19-letni kolega. Kobieta przyznała się do kłamstwa. Tłumaczyła, że chciała chronić swoje dzieci.
Policjanci zatrzymali do wyjaśnienia 20 i 19-latka. Obaj byli nietrzeźwi. Starszy miał 1,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Młodszy 0,5 promila. Pod wpływem alkoholu był również 16-latek. Badanie wykazało 0,6 promila alkoholu. Po wytrzeźwieniu wszyscy zostaną przesłuchani.
Za spowodowanie wypadku w stanie nietrzeźwości i ucieczkę z miejsca zdarzenia grozi kara do czterech i pół roku pozbawienia wolności
(aa)