Na giełdzie staroci w Warszawie archeolodzy dostrzegli garnek z prawie setką srebrnych monet rzymskich. Sprzedający je pośrednicy przyznawali, że skarb ten został nielegalnie wykopany
w okolicy Kodnia lub Kostomłotów nad Bugiem.
– Dochodzi tu do podwójnego przestępstwa przeciwko dobrom kultury i własności prywatnej – mówi M. Bienia. – Złodzieje rabują cenne przedmioty, nie bacząc, że bezpowrotnie niszczą całe stanowisko wyrywając jedną rzecz z całego kontekstu, dającego nam informację o czasie pochodzenia znaleziska i otoczeniu. Jako społeczeństwo, Podlasiacy, mieszkańcy konkretnych miejscowości, musimy walczyć, aby nie rozgrabiano naszych dóbr. Poproszę księży w poszczególnych parafiach o powiadomienie wiernych o potrzebie wspólnego chronienia dziedzictwa przeszłości i konieczności przepędzania rabusiów.
M. Bienia twierdzi, że w naszym regionie grabieniem stanowisk archeologicznych trudni się kilka grup. Najgorsza jest grupa lubelska, która z wykrywaczami metali i szpadlami niszczy całe osady. W Horodyszczu natrafił na ludzi, którzy grzebali w ziemi nożami poszukując monet. Jeden z nich przekazał archeologowi fragment starego okucia skrzyni oraz plombę ołowianą, na której znajdował się znak papieski. Eksperci ustalą, czy nie jest to fragment bulli papieskiej.
Nad Bugiem grasuje prawdopodobnie grupa warszawskich poszukiwaczy. Młodzi ludzie z Terespola rozkopują tereny obok Zalesia. Ślady dzikich penetracji znajdują się na kurhanach w Wólce Dobryńskiej oraz grodziskach w Dołholisce i Dzięciołach, a także w osadzie w Dokudowie.