O podjęcie natychmiastowych działań w związku z ASF apelują do rządu hodowcy trzody chlewnej z powiatu bialskiego. W czwartek rozpoczęli pięciodniową, jak zapowiadają, blokadę krajowej "dwójki".
Rolnicy chodzą po przejściu dla pieszych w Worońcu, tylko co jakiś czas przepuszczając jadące samochody. Tworzą się korki, pomimo tego że policja kieruje ruchem. A to już drugie podejście do protestu, bo we wtorek rolnicy jeździli ciągnikami, spowalniając ruch na DK nr 2. - Będziemy protestować do skutku, aż minister rolnictwa rozwiąże nasze problemy- zapowiada Robert Janczuk, hodowca z Pojelec (gm. Biała Podlaska).
A problemy narastają z każdym dniem. - Dlatego naszym głównym postulatem jest natychmiastowe zdjęcie nadwyżki tuczników. Poza tym, chcemy rekompensat za straty poniesione w związku z ASF i gwarancji dalszej opłacalności produkcji- podkreśla Adam Olszewski ze wsi Zasiadki w gm. Międzyrzec. Przypomnijmy, że w powiecie bialskim, stwierdzono 5 ognisk ASF, w tym cztery w Droblinie.
Szacuje się, ze obecnie na terenie powiatu jest ok. 12 tys. zdrowych ale przerośniętych już tuczników, których rolnicy nie mogli sprzedawać ze względu na ograniczenia jakie niesie ze sobą wirus ASF. - Nie mamy co robić z tymi tucznikami. Mam umowy podpisane z dostawcami prosiaków z Danii, co dwa tygodnie przyjeżdża 660 prosiąt, rocznie hoduję ok. 17 tys. sztuk. Od 7 tygodni jest blokada, mogłem sprzedać tylko 180 sztuk. Wszystko jest przerośnięte. Dla dobrostanu stada, trzeba zutylizować u mnie 200 sztuk- opowiada o swojej sytuacji Sławomir Bąk z Worońca. - Nie mówię już o kredytach, które trzeba spłacać, bo rozpoczęte są nowe inwestycje, do tego 6 ludzi mam zatrudnionych. Bo to duże ponad 600- hektarowe gospodarstwo -dodaje Bąk.
- To nie tylko problem rolników, to problem państwa. ASF powinno być zwalczane z urzędu. To już siódmy tydzień bez konkretów. Chcemy potwierdzenia, że państwo te zdrowe świnie odbierze i zapłaci za to. Zapraszamy ministra aby z nami rozmawiał. Nie chcemy jego dymisji, potrzebujemy pomocy i jasnej, szybkiej deklaracji, a nie kolejnych specustaw- podkreśla Marek Sulima radny powiatowy i rolnik.
Minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel w czwartek do rolników nie przyjechał. Ze wsparciem przyjechali jednak inni. - Kobiety niedawno udowodniły że można, bo wyszły na ulicę silną grupą, po czym odstąpiono od dziwnych pomysłów. Być może w taki sposób muszą robić też rolnicy , aby ktoś wreszcie podjął działania - zauważa Mariusz Filipiuk starosta bialski.- Już trzy tygodnie temu wskazaliśmy ministerstwu dwa zakłady, jeden z powiatu bialskiego, drugi z Włodawy, chętne do skupu interwencyjnego, ale nie ma żadnej reakcji resortu - zaznacza Filipiuk. Póki co na trzy województwa działa tylko jeden taki zakład w Kosowie Lackim. Cztery pisma oferujące współpracę wysłał też do ministra rolnictwa marszałek województwa Sławomir Sosnowski. - Dotychczas pozostały bez odzewu. A moglibyśmy pomagać w zwalczaniu wirusa, również finansowo. Pan minister ignoruje nas- uważa marszałek, który pojawił się w czwartek w Worońcu.- Tym kryzysem w związku z ASF powinien zarządzać premier bądź prezydent, osoba która może wydawać polecenia ministrom. Procedury w Polsce są i wiemy jak walczyć z ASF, ale nikt do tego w sposób pragmatyczny nie przysiadł, aby jak najszybciej zdjąć nadwyżkę tuczników -stwierdził Sosnowski.
Z kolei zdaniem Sławomira Izdebskiego, przewodniczącego rolniczego OPZZ, który również pojawił się na proteście, problem z ASF wynika z niewystarczającego odstrzału dzików w Polsce. Zaapelował m.in. o delegalizację Polskiego Związku Łowieckiego i stworzenie Narodowej Rady Łowieckiej.
- Jeżeli kilkudniowa blokada nie przyniesie skutku, to rozszerzymy to bardziej, na inne powiaty, na inne drogi. Musimy zadbać o siebie, bo nikt tego za nas nie zrobi. Przed wyborami obiecuje się tylko że będzie wsparcie dla rolników - uważa Robert Janczuk. Rolnicy zamierzają protestować w Worońcu przez pięć dni, również w nocy będą pełnić dyżury. Liczą że w końcu przyjedzie do nich minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel. W czwartek resort podał że będzie miał dodatkowe 80 mln zł na łagodzenie skutków ASF. To efekt przesunięć budżetowych oraz środki przeznaczone na sytuacje kryzysowe. - Chodzi o wykup świń czy utylizację sztuk zarażonych. Zdecydowaliśmy, że w razie występowania kolejnych ognisk wirusa, zwierzęta ze stad po prostu będziemy ubijać - zapowiedział w mediach wiceminister rolnictwa Jacek Bogucki.