Pacjenci dwóch szpitalnych oddziałów w Białej Podlaskiej przeżyli chwile grozy gdy wybuchł tu pożar. Zadymienie było tak mocne, że strażacy nie mogli początkowo zlokalizować zarzewia.
- Sytuacja była bardzo groźna, bo w pierwszej fazie nie mogliśmy zlokalizować źródła pożaru - mówił nam już po godz. 17 Adam Chodziński, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego.
Akcja rozpoczęła się wcześniej. Dokładnie o godz. 15.30 dyżurny strażak z bialskiej komendy odebrał zgłoszenie. - Pierwsze zastępy były na miejscu o godz. 15.40. Panowało bardzo silne zadymienie w okolicach węzła kuchennego. Objęło ono 2 skrzydła budynku z oddziałami zakaźnym i ftyzjopulmonologicznym, które są połączone korytarzem technicznym – relacjonuje starszy brygadier Marek Chwalczuk, zastępca komendanta miejskiego PSP. – Początkowo strażacy mieli problemy ze zlokalizowaniem źródła ognia przez to zadymienie. Musieli pracować w ciężkich warunkach. Ale ostatecznie udało się stwierdzić, że zarzewie pochodzi z nieczynnego korytarza technicznego. Kamery termowizyjne to potwierdziły - zaznacza Chwalczuk.
Dokładnie to miejsce pod szpitalną kuchnią. Na razie nie wiadomo co byłoprzyczyną pożaru.
Personel placówki natychmiast przystąpił do ewakuacji 30 pacjentów z pawilonu. 21 z nich wyszło o własnych siłach, a 9 trzeba był transportować na chustach. - Ci pacjenci są w różnym stanie. Jedni mogli przejść samodzielnie, inni są leżący i wymagają tlenoterapii i intensywnego nadzoru- przyznaje Paweł Chwaluk, zastępca dyrektora ds. medycznych.
Pacjenci z tych dwóch oddziałów trafili do nowego budynku Bialskiej Onkologii. - Żaden z nich nie ucierpiał podczas transportu. Każdego z nich już odwiedziłem i zapewniłem, że są bezpieczni – podkreśla dyrektor, który na własne oczy widział wydostające się kłęby dymu z oddziałów. – Wyglądało to groźnie. Ale dym nie objął budynku głównego szpitala- uspokoją szef placówki.
Strażacy są cały czas na miejscu. - Będą oddymiać budynek. Sprawdzą stężenie dymu na koniec. Ale na noc pacjenci na pewno nie wrócą jeszcze na swoje oddziały. Zabezpieczamy teraz do depozytu ich rzeczy – zaznacza Adam Chodziński.
Później szpital będzie jeszcze szacował straty. – Musimy znaleźć przyczynę. Budynki są ubezpieczone i nawet te niewielkie straty będziemy chcieli zniwelować- dodaje dyrektor.
W jego ocenie oddziały muszą jednak jak najszybciej wrócić do swojej funkcjonalności. - Na oddziale zakaźnym mamy 13 pacjentów z Covid-19. Na szczęście mieliśmy bufor ponad 30 łóżek i nie było problemu by tych chorych odizolować- nie ukrywa szef placówki.
W akcji bierze udział ponad 30 strażaków (cztery zastępy PSP oraz 3 OSP).
*Szpital uruchomił Biuro Informacji Kryzysowej o ewakuowanych pacjentach. Można dzwonić:
533 348 313
513 060 453