Bramkarz Sparty Rejowiec Fabryczny schodząc z boiska z czerwoną kartką opuścił spodenki. I teraz musi się tłumaczyć.
– Najpierw dostał za to żółtą kartkę. A później, m.in. za pokazanie sędziom środkowego palca – czerwoną. Gdy schodził z boiska wśród docinków kibiców, opuścił spodenki i pokazał tyłek. Patrzący na to policjanci poszli za nim do szatki i zaprosili do radiowozu, aby spisać protokół – opowiada Laszuk.
Mł. insp. Andrzej Korolczuk z bialskiej policji, potwierdza, że bramkarz został ukarany za nieobyczajny wybryk.
– Nasi policjanci stwierdzili, że odsłonił pół pośladków. Wylegitymowali i ukarali piłkarza. Kiedy są pretensje do kiboli, nie można tolerować skandalicznych zachowań u sportowców – podkreśla Korolczuk. Policjanci wlepili bramkarzowi 100-złotowy mandat.
Janusz Daniluk, prezes Podlasia, chwali policjantów za reakcję. – Była szybka i słuszna. Sędzia pewnie opisze ten incydent w protokole – ma nadzieję.
Robert Szokaluk, prezes Sparty, broni swego piłkarza. Uważa, że doszło do nieporozumienia.
– Zaczęło się od słownej utarczki z kibicami. Ale Krzysztof Mazur nie zdejmował spodenek, tylko ściągnął je nieco, by sprawdzić bandaże na biodrze, gdyż po urazie musi je nosić. Nie zdjąłby przecież spodenek przed policjantami! To człowiek na poziomie. Studiuje. Za czerwoną kartkę musi jednak ponieść karę – przyznaje prezes.