W gminie Drelów (pow. bialski) kampania wyborcza już się rozpoczęła. Były radny, który cztery lata temu pomógł pozbawić władzy ludowców, teraz zaatakował sympatyków PO.
Podczas ostatniej sesji Rady Gminy Drelów zarzucił władzom gminy liczne nieprawidłowości i przymykanie oka na prawdziwe problemy wsi. Wytknął m.in. fatalny stan dróg i pijaństwo niektórych samorządowców i nauczycieli.
– Rzeczywiście, mamy kłopot z dwiema nauczycielkami, których problemy alkoholowe stały się głośne. Daliśmy im szansę leczenia. A w gminie nie pijemy. Może tylko szampana z okazji sesji – mówi Piotr Kazimierski, wójt gminy Drelów.
Kiedy po raz kolejny przerwał wójtowi, na salę obrad została wezwana policja, by zbadać stan trzeźwości byłego radnego. Okazało się, że był trzeźwy. Za zakłócenie porządku stróże prawa chcieli ukarać go 50-złotowym mandatem.
– Mężczyzna odmówił przyjęcia mandatu, więc skierujemy wniosek do sądu – informuje Krzysztof Semeniuk, oficer prasowy bialskiej policji.
Grysiewicz ma więcej zarzutów wobec radnych obecnej kadencji – Jak może coś złego powiedzieć o wójcie radny, który jest pracownikiem banku obsługującego gminę? – pyta.
– Jestem członkiem zarządu i pracownikiem banku, który wygrał przetarg na obsługę rachunku mojej gminy. Jeśli okaże się, że nie mogę łączyć tych obu, to zrezygnuję z mandatu – mówi Wiesław Kozaczuk, przewodniczący Komisji Budżetowej.
Marian Andrzej Bahonko (PO), przewodniczący drelowskiej Rady Gminy zaznacza, że już nigdy nie pozwoli Grysiewiczowi w obecnej kadencji na zabranie głosu na sesji.
– Człowiek się uczy na własnych błędach – mówi Bahonko.