Gościem uświetniającym setną rocznicę założenia OSP w Parczewie był komendant kopydłowskiej straży pożarnej wraz ze swoimi przyjaciółmi księdzem, weterynarzem, nauczycielem i Bronką.
Wiele osób przyszło aby na własne oczy zobaczyć i usłyszeć żarty najważniejszego strażaka w Kopydłowie. Sobotni wieczór zakończyła dyskoteka pod chmurką dla młodzieży. Zebranych zabawiał zespół "Tri - Ton”. Różnorodność muzyki mogła przypaść do gustu zarówno młodym jak i starszym mieszkańcom. Niestety mała umiejętność śpiewu wokalistki zespołu skutecznie odstraszyła niektórych słuchaczy. Inni zajęli się konsumpcją napojów chłodzących i kiełbasek z grilla przygotowywanych przez stoiska gastronomiczne.
Główne obchody święta parczewskiej OSP odbyły się w niedzielę. Rozpoczęła je uroczysta msza w tamtejszej bazylice mniejszej. Kazanie wygłosił kapelan krajowy straży pożarnych: - Służycie ochotniczo, niesiecie ludziom pomoc i za to wam cześć i chwała. Niestety do tej pory nie jest unormowana sprawa rekompensat za utratę zdrowia podczas pełnienia służby. Ludzie mają do was zaufanie, zajmujecie pierwsze miejsca w rankingach popularności przed rządem i policją, którzy przecież też służą ludziom - podkreślił ks. Jerzy Kołodziejczak
Na miejskim stadionie odbył się uroczysty apel. Sztandar odchodzącej jubileusz jednostki udekorowano Złotym Medalem Związku OSP RP. Zasłużeni strażacy zostali odznaczeni Krzyżami Zasługi oraz Medalami Za Zasługi Dla Pożarnictwa. W tak uroczystym dniu niestety nie wszyscy byli szczęśliwi. Najstarszy parczewski strażak ochotnik został pominięty bądź przeoczony przez organizatorów - Od czterdziestu dwóch lat jestem w straży i nie zostałem odznaczony - mówi nie kryjąc rozgoryczenia 85-letni Franciszek Domański.