Co będzie dalej ze szkołami filialnymi w Żeliznie, Walinnie i Przegalinach zdecyduje 27 lutego rada gminy. Wójt planuje zlikwidowanie tych placówek. Ich utrzymanie za dużo kosztuje, a uczniów z każdym rokiem ubywa.
W Walinnie uczy się obecnie 23 dzieci. To nieoficjalna liczba, bo formalnie jest ich tylko 14. - Problem polega na tym, że sześciolatków nie obejmuje obowiązek szkolny, więc się ich nie ujmuje w wykazie. Zajmujemy się też dziećmi pięcioletnimi z własnej inicjatywy i nieodpłatnie - wyjaśnia Małgorzata Romaniuk, kierownik filii. Pracuje tam 5 nauczycieli, w tym dwóch na pełnych etatach. Pomysł powołania małej szkoły nie przypadł pedagogom do gustu. - Jeżeli miałabym do tego dokładać z własnej pensji, to mi nie odpowiada. Szkoła jest potrzebna, bo stanowi kulturalne centrum wsi - kontynuuje M. Romaniuk. W przyszłym roku do szkoły będzie uczęszczać 17 uczniów.
Rodzice sprzeciwiają się zamysłom wójta. - Nie zgadzają się na dojeżdżanie tak malutkich dzieci do Kolembrodów, chociaż to tylko cztery kilometry. Ale stara, drewniana szkoła z kaflowymi piecami, to też problem - komentuje były sołtys Walinny, Stanisław Robak.
W naszym województwie działa 7 małych szkół. Organem prowadzącym nie są samorządy tylko stowarzyszenia lub fundacje. Otrzymują z budżetu państwa subwencje. Nie wystarczają na wszystkie potrzeby szkoły, ale, jak nas poinformowano w kuratorium oświaty, nauczyciele nic do nich nie dokładają.