Mieszkańcy przegrodzili drogę sosnowymi żerdziami, by zmusić wójta do działania. Doszło nawet do szarpaniny z gminną władzą.
Przed ostatnimi wyborami samorządowymi Jan Kurowski, wójt gminy Piszczac, obiecał ludziom, że sfinalizuje swoje zapowiedzi dotyczące uporządkowania spraw własnościowych dotyczących drogi oraz zapewnienia mieszkańcom odpowiedniego dojazdu.
Nic się jednak nie wydarzyło. Za to niedawno mieszkańców poruszyła wieść, że kolejny właściciel terenu po RSP może zabronić dziewięciu rodzinom przejazdu przez jego grunt. Wtedy zareagował Henryk Klimkowicz, mieszkający tam emeryt. W ubiegłą środę w proteście przeciw "beztrosce i inercji urzędu gminy” zagrodził nieformalną drogę na odcinku, który – jak podkreśla – przebiega przez nieruchomość należącą do niego, żony i szwagra. W trzech miejscach w poprzek gościńca pojawiły się sosnowe żerdzie.
Klimkowicz zachęcił sąsiada Franciszka Zagajskiego, aby powiadomił o "szlabanie” gminę. W piątek do akcji wkroczył wójt.
– Przyjechał wójt Kurowski z geodetą i zaczęli nam wmawiać, że nie obiecali tej drogi – opowiada pan Franciszek. – Potem samochód wójta, przy wycofywaniu spod "szlabanu” zjechał na podmokłą łąkę. Pojazd się zakopał. Wójt wezwał na pomoc strażacki samochód bojowy. I kiedy strażacy wyciągnęli z błota auto Kurowskiego, ten wzburzony polecił im rozebrać żerdzie zagradzające nieformalną drogę.
– Strażacy wyrywali słupki, a wójt wynosił żerdzie – opowiada Helena Klimkowicz, żona pana Henryka. Doszło do szarpaniny, wójt wezwał policjantów.
Jarosław Janicki, oficer prasowy policji w Białej Podlaskiej, potwierdza, że policjanci pojechali do miejsca zagrodzonego żerdziami. – Pan Klimkowicz pokazał naszym funkcjonariuszom dokumenty i plany, z których wynikało, że droga gminna dochodzi do granicy jego nieruchomości, a dalej jest już użytkowana jako nieformalny przejazd przez jego nieruchomość – mówi Janicki. – Policjanci nie byli w stanie zweryfikować tych dokumentów.
Janicki dodaje, że wójt nie wystąpił formalnie o ściganie emeryta za tamowanie ruchu.
Co na to wszystko wójt? Jan Kurowski twierdzi, że Klimkowicz zagradza część drogi, która nie należy do niego. – Muszę wykorzystać teraz specustawę do wywłaszczenia tego terenu pod drogę gminną. Musimy uregulować stan prawny gruntu – wyjaśnia wójt. Podkreśla, że przeznaczył już ok. 60 tys. zł na załatwienie odpowiedniej dokumentacji. – Droga za rok lub półtora będzie już utwardzona – obiecuje Kurowski.
Henryk Klimkowicz nie dowierza wójtowi. – Jak przyjdzie do mnie z pismem zapowiadającym uregulowanie spraw z drogą, zabiorę szlaban – zapowiada.