Bialska parafia pw. Wniebowzięcia NMP przygarnęła 36 dzieci z rodzin wielodzietnych i niezamożnych. W byłych salkach katechetycznych urządzono dla maluchów świetlicę. Dziećmi zajmują się wolontariusze.
Świetlicę charytatywną urządzono w pomieszczeniach pod kościołem. Jej twórca i organizator ks. kanonik Ryszard Kardas, proboszcz parafii, przyznaje, że niewiele dałoby się zrobić, gdyby nie sponsorzy. To dzięki nim wyposażono kuchnię, sanitariaty i sale zabaw dla dzieci.
- Rodzice przyprowadzają dzieci i nie płacą ani złotówki. Maluchy nigdy by nie miały takiej opieki, gdyby nie pomoc ludzi dobrego serca. Działalność naszej placówki opiera się wyłącznie na wolonatriacie - podkreśla ksiądz.
Anna Szymani dodaje, że w świetlicy pracują 33 panie. Oczywiście za darmo. Każdego dnia przychodzą po dwie do kuchni i po cztery do nauczania i pilnowania dzieci. Pojawia się też pedagog, która prowadzi zajęcia logopedyczne. Inna osoba uczy rytmiki. Siostra zakonna naucza religii. Dzieci są żywione lepiej niż w wielu domach. Rano czeka na nie zupa mleczna i kanapki. Na obiad dostają jedno, ale solidne danie. Wczoraj był kotlet schabowy z surówką.
W finansowaniu świetlicy częściowo pomaga Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej. Opiekunki przygotowują listę rodzin kwalifikujących się do wsparcia.
- Jesteśmy wdzięczni firmom i przedsiębiorcom, nie szczędzącym grosza na wsparcie naszych potrzeb. Przy okazji świątecznych zakupów sprawiliśmy dzieciom zimowe ubrania. Odchodzącym do zerówki sześciolatkom dajemy wyprawkę z książkami. Ostatnio otrzymaliśmy od sponsora wykładzinę do stołówki. Z likwidowanego przedszkola otrzymaliśmy wspaniałe zabawki. Naprawdę gorąco wszystkim darczyńcom dziękujemy za okazane serce - podkreśla Szymani.