Lokatorzy komunalnego budynku przy ul. Moniuszki 4 b w Białej Podlaskiej żądają podłączenia do kanalizacji. Jednocześnie boją się, czy stare ściany wytrzymają tę inwestycję. Najchętniej poszliby stamtąd, gdzie oczy poniosą.
Mężczyzna pokazuje pęknięcia ścian wewnątrz domu zamaskowane płytami i panelami. - Najgorzej jest z ubikacją. Jedną nam całkiem zasypano i zamknięto. A druga ma uszkodzone drzwi i jest w strasznym stanie. Ludzie załatwiają się więc w domu i noszą nieczystości w wiadrach - żali się lokator.
Mieszkająca obok pani Eugenia przed trzema laty otrzymała pismo z Urzędu Miasta z informacją, że lokal jest w "dostatecznym stanie technicznym”. Tymczasem do muru, który osypuje się pod dotknięciem palcem, trudno nawet przykleić tapetę. - Obok naszego domu przechodzi rura kanalizacyjna. Dyrektor Zakładu Gospodarki Lokalowej obiecywał nam, że do 10 września będziemy już mieli skanalizowany budynek. I nic - dodaje pani Eugenia.
Mieczysław Ruta, dyrektor ZGL, nie zgadza się z twierdzeniem, że duże spękania ścian przy Moniuszki 4b mogą doprowadzić do katastrofy. Wyjaśnia, że budynek przeszedł przegląd techniczny na wiosnę. Dyrektor nie przypomina sobie, żeby ktoś obiecywał mieszkańcom podłączenie już we wrześniu.
- W księgach nie mam wpisów, że kiedyś był przeznaczony do rozbiórki. Już w listopadzie wykonamy przyłączenie do miejskiej sieci kanalizacyjnej. Zlikwidujemy szamba i zasypiemy je. Nie stać nas na rozbiórkę lub kapitalny remont wielu budynków. Trzeba nam byłoby kilkadziesiąt mieszkań na przekwaterowanie ludzi.
Jerzy Ruciński obawia się, że podczas przekuwania ścian i instalowania rur kanalizacyjnych budynek może rozsypać się jak domek z kart.
Dyrektor Ruta zapewnia: Nie ma obaw. Katastrofy nie będzie.