Trwają Dni Białej Podlaskiej. Choć są długie, to wypełnione głównie imprezami folklorystycznymi. Mieszkańcy chcą trochę innej rozrywki.
- Z roku na rok Dni Białej Podlaskiej są coraz słabsze. Kiedyś na lotnisku koncertowały znane gwiazdy, a teraz rozmach imprez jest coraz mniejszy. Pewnie brakuje pieniędzy, żeby zapłacić artystom. W zamian dużo jest w bialskiej kulturze folkloru. Tymczasem ludzie chcieliby się pobawić przy czymś modniejszym i obecnie na topie - mówi Adam Gromadzki, student PWSZ.
Uczestniczący w wielu imprezach Łukasz dziwi się, że w sąsiednich miastach goszczą gwiazdy, a w Białej Podlaskiej nie. - Podczas Dni Łukowa wystąpiła słynna włoska piosenkarka pop dance Ingrid Alberini, w Międzyrzecu Podlaskim koncertowała Formacja Nieżywych Schabuff, a w niedzielę w Łosicach gościć będzie Blue Cafe - wylicza jednym tchem.
- Już atrakcyjnej jest na kilku imprezach w mniejszych sąsiednich gminach, niż w Białej Podlaskiej. Wstyd - podsumowuje Łukasz. Ale nie tylko młodzi narzekają. Pani Wanda, która w sobotę była na placu Wolności i oglądała występy na scenie, nie mogła uwierzyć, że innych widzów było jak na lekarstwo.
- Na scenie koncertował siedlecki zespół folklorystyczny "Chodowiacy”. Było kilkoro widzów, paru urzędników i obsługa techniczna. Rozpacz - podsumowuje.
Anna Leszczyńska, kierownik Referatu Kultury i Sportu Urzędu Miasta, nie zgadza się z zarzutami. Twierdzi, iż podczas Dni Białej Podlaskiej nie brakuje atrakcji, szczególnie dla dzieci.
- Folklor był tylko przez jeden dzień - tłumaczy urzędniczka i dodaje, że na wszystkie imprezy z okazji dni miasta jest tylko 55 tys. zł. - A na koncert Dody trzeba byłoby wyrzucić aż 70 tys. zł. Wolimy pokazać dorobek naszych zespołów i miejscowych twórców.
W sobotę już od godz. 19 przekazujemy amfiteatr tutejszym zespołom młodzieżowym. Będzie też grać orkiestra kameralna. A w niedzielę koncertować mają piosenkarz Michał Milowicz oraz perkusista SBB Mirosław Muzykant. Nie możemy wydawać pieniędzy na komercję! - broni swoich wyborów Anna Leszczyńska.
Dodaje, że atrakcją dni miasta jest teatr ognia, który chcą zaprosić ościenne gminy.
Rudolf Somerlik, dyrektor gabinetu bialskiego prezydenta, potwierdza, że koszt Dni Białej Podlaskiej nie jest wysoki.
- Z naszego budżetu miasta zapłacimy ledwie 50 tys. zł. Ponadto 4 tys. zł przekażemy na nagrody. A dodatkowo 14 tysięcy zł będzie pochodziło od sponsorów i z opłat za stoiska gastronomiczne - wyjaśnia.
- Po wakacjach muszę zaprosić urzędników do rozmowy o możliwości zmian oferty kulturalnej - planuje Henryk Gródecki, przewodniczący Komisji Oświaty, Kultury i Sportu Rady Miasta.