• Słyszałam, że ma Pan zastrzeżenia do oficjalnego stroju niektórych jeźdźców. Zdarza się, że dosiadają koni podczas uroczystości jeździeckich, takich jak coraz popularniejszy Hubertus, w dresach?
• Jak zatem należy się ubrać?
- Dresy są dopuszczalne w treningu, ale nie podczas widowiska obserwowanego przez widzów. Dawnej obowiązywały czerwone fraki, żaboty, białe koszule, czarne buty z cholewami i brązowym kołnierzem. Bez tego nie stawało się do biegu myśliwskiego. Dresy naprawdę źle się kojarzą.
• A dlaczego Pan przywdziewa kontusz?
Nawiązuję do rodzimej tradycji. Niegdyś nosiło go ziemiaństwo, nosili mieszczanie, a nawet chłopi. Kontusz był polskim strojem narodowym do 1939 roku.
• Podczas Hubertusa w Kajetance zadebiutowały konno miejscowe dzieci zgłębiające sztukę jeździecką pod Pana okiem. Jak jest z ich umiejętnościami?
- Młodzi swoim temperamentem i odwagą nadrabiają techniczne niedociągnięcia. Jeździectwo łączy się właśnie z odwagą. Kiedy są widzowie, trema dodatkowo źle wpływa i jeźdźcy jeżdżą poniżej swoich możliwości. Najmłodsza uczestniczka, Dominika Bechta ma zaledwie 10 lat, ale jest bardzo odważna. Wystąpiła po raz pierwszy i dobrze wypadła.
• Dlaczego organizuje Pan bieg myśliwski pod koniec we września, a nie w listopadzie, kiedy obchodzone jest święto patrona, św. Huberta?
Chcę, żeby to był barwne, inspirujące malarzy widowisko połączone z przygodą dla koniarzy. Dużo zależy od pogody, która o tej porze jest do tego odpowiednia. Przed nami jeszcze kilka Hubertusów w tym sezonie. Najbliższy u Eugeniusza Kuprysia w Kostomłotach.