Od soboty trwa protest plantatorów porzeczek, wiśni oraz jabłek. Blokują krajową "dziewiętnastkę w Kózkach (pow. łosicki).
Z kolei, za wiśnie w skupie płacą 80 groszy za kilogram, tymczasem wyprodukowanie kilograma tych owoców kosztuje od 1,5 do 2 złotych. Dla wielu plantatorów produkcja staje się nieopłacalna. Dlatego jednym z ich głównych postulatów jest wprowadzenie ceny minimalnej ustalonej w oparciu właśnie o koszty produkcji. - W tej sprawie liczymy na działania resortu rolnictwa, bo przetwórcy tłumaczą się zapasami z poprzedniego roku - zaznacza Chwedoruk.
Zdaniem pikietujących, jeżeli rząd nie zainterweniuje, wielu producentów owoców czeka bankructwo. Jak dotąd, szef resort rolnictwa Marek Sawicki zwrócił się tylko do prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Ten ma zbadać czy "zachowania rynkowe przedsiębiorców prowadzących skup porzeczki czarnej i czerwonej nie naruszają zasad konkurencji” - czytamy na stronie internetowej MRiRW. W tym samym komunikacie znajdziemy też informację, że "koszty produkcji 1 kg porzeczki, przy plonie 7 ton z 1 hektara wynoszą w Polsce ok. 2 złotych za kg”.
- Problem spadku cen dotyczy nie tylko owoców miękkich - zauważa Waldemar Daniluk kierownik rolnego referat w gminie Biała Podlaska. - Ten sam scenariusz dzieje się w przypadku rzepaku i rynku zbożowego w ogóle. Nie ma gwarancji ceny, nie ma stabilizacji w rolnictwie - podkreśla urzędnik.
Komitet protestacyjny zaapelował do plantatorów o zaprzestanie wysyłania owoców do skupu przynajmniej do czwartku. Do tego czasu ma potrwać blokada "dziewiętnastki”. - Jeżeli rząd zareaguje wcześniej, to odpuścimy - przyznaje producent z gm. Konstantynów.
Rolnicy blokują drogę krajową, chodząc po przejściu dla pieszych. Wzdłuż jezdni ustawili traktory i maszyny rolnicze. Przepuszczają tylko pojazdy uprzywilejowane oaz autobusy.
W niedzielę na miejscu pikiety odprawiona była msza polowa. O powodach protestu miały też informować pobliskie parafie. Sytuację monitoruje policja, która radzi by skorzystać z objazdów: od strony Białegostoku w Siemiatyczach drogą nr 62, a od strony Lublina w Międzyrzecu Podlaskim drogą nr 2. - Akcja protestacyjna jest legalna i przebiega bez żadnych incydentów - potwierdza Tomasz Zozula, rzecznik łosickiej policji.
Protest sposobem na dzika
Protestujący chcą by koła łowiecka podjęły działania zmierzające do redukcji stale rosnącej populacji dzików. - Potrzebne są też niezależne komisje do oceny wyrządzonych szkód. Tylko w ten sposób możemy uzyskać odpowiednie odszkodowania - tłumaczy Olszewski.
Rolnicy chcą w poniedziałek spotkać się z przedstawicielami kół łowieckich i władzami powiatu. - Problem jest poważny i istnieje od wielu lat. Teraz nastąpiła jego eskalacja ze względu na znaczny wzrost populacji dzika - dodaje organizator.
W związku z akcją, od godz. 9 na krajowej "dwójce” w okolicach Miedzyrzeca Podlaskiego należy spodziewać się utrudnień w ruchu. Protest jest jednak legalny, został zgłoszony odpowiednim służbom. W tej samej sprawie protestować mają też rolnicy z woj. podlaskiego. - Jestem z nimi w kontakcie. Wspólnie zdecydujemy jakie działania podejmować dalej - zaznacza Olszewski.