Do Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Lublinie trafiła 3-letnia dziewczynka z Parczewa.
Dziewczynka w wieku przedszkolnym trafiła najpierw do szpitala w Parczewie, później do DSK. Było niebezpieczeństwo, że mała ma sepsę. Od członków rodziny dziewczynki pobrane zostały wymazy, aby stwierdzić, czy nie są nosicielami wirusa.
Sepsa to zakażenie całego organizmu mogące prowadzić do śmierci. Co roku w Polsce zapadają na nią tysiące ludzi, najczęściej ciężko chorzy w szpitalach.
- Dostaliśmy uspokajającą informację o stanie dziewczynki od sanepidu - mówi Elżbieta Wójciszko, dyrektor przedszkola Pod Krasnalem, do którego chodziła mała. - Wcześniej nie było jej przez dwa tygodnie.
- Po badaniach wykluczyliśmy sepsę meningokokową - mówi Agnieszka Osińska, rzecznik prasowy DSK. - Stan pacjenta jest stabilny. Z uwagi na dobro rodziców i dziecka nie mogę powiedzieć nic więcej.
W środę w przedszkolu Pod Krasnalem w Parczewie pracownicy tamtejszego sanepidu spotkali się z rodzicami wszystkich dzieci.
- Spotkanie miało charakter informacyjno-uspokajający - mówi Wiesław Klajda, powiatowy inspektor sanitarny w Parczewie. - Rozdaliśmy rodzicom ulotki i broszury informujące o sepsie. Zaleciliśmy też, aby każdy z nich na wszelki wypadek zgłosił się ze swoim dzieckiem do lekarza rodzinnego.
W przedszkolu zostanie zorganizowane jeszcze jedno spotkanie informacyjne dla rodziców. - Chcemy pokazać film o sepsie, aby rodzice dokładnie wiedzieli jak wykryć jej początki - dodaje Wójciszko.
O sepsie głucho było od marca tego roku. Wtedy to podejrzewano tę chorobę u czteroletniej dziewczynki z podlubelskiej miejscowości. Zakażenia u zdrowych młodych osób wywołuje drobnoustrój - meningokok.
Bakteria ta u ok. 10 procent populacji znajduje się w nosie lub gardle i nie robi krzywdy. Z niewyjaśnionych przyczyn tylko u niektórych wywołuje piorunująco postępującą chorobę zwaną sepsą. Tylko jedna setna procenta nosicieli choruje, ponieważ ich układ odpornościowy nie radzi sobie z bakteriami.