Andrzej Czapski będzie się musiał wytłumaczyć, dlaczego nie odzyskał pieniędzy niesłusznie wypłaconych obecnemu zastępcy prezydenta Adamowi Wilczewskiemu.
Sprawę, na polecenie Marka Poniatowskiego, prezesa Regionalnej Izby Obrachunkowej w Lublinie, muszą zbadać teraz radni. Mimo że wyszła ona na jaw dawno, bo w 2003 roku. - Kiedy pan Wilczewski został powołany na zastępcę prezydenta, przypomniałem, że nie zwrócił 11 tysięcy zł. Wystąpiłem więc do prezesa RIO, przypominając o tym problemie - mówi opozycyjny radny (PiS) Adam Abramowicz. - Odpowiedziano mi, że egzekucja się przedawniła. Ale prezes RIO potwierdził, że prezydent naraził budżet miasta na stratę 11 tys. zł, nie egzekwując zwrotu tych pieniędzy.
Adam Wilczewski twierdzi, że to "nagonka”. Przypomina, że rzecz dotyczy 2001 roku, kiedy został odwołany ze stanowiska wicewojewody lubelskiego. Wrócił zatem do bialskiego Urzędu Miasta, skąd wcześniej otrzymał urlop bezpłatny na czas rządzenia w województwie.
- Kiedy wróciłem z Lublina moje stanowisko dyrektorskie było zajęte. Nie chciałem bezzasadnie brać po 3,5 tys. zł pensji. Zgodziłem się na niekorzystne dla mnie rozwiązanie. Mogłem dostać sześciomiesięczną odprawę, a wziąłem tylko trzymiesięczną. Panu Abramowiczowi nie chodzi o mnie. On chce uderzyć w prezydenta Czapskiego - twierdzi Wilczewski.
Radny Abramowicz, mimo przedawnienia, nie daje Wilczewskiemu i Czapskiemu zapomnieć o długu. Po jego interwencji prezes RIO wystąpił w lutym do przewodniczącego Rady Miasta, by zajęli się sprawą. Radni mają bowiem prawo pociągnąć prezydenta do odpowiedzialności z zakresu prawa pracy. Przewodniczący RM, Bogusław Broniewicz ubolewa, że rada stała się stroną w sporze z RIO. Powiedział nam, że komisja rewizyjna przeanalizuje sprawę odpowiedzialności prezydenta. - Prywatnie uważam, że nie ma o co po latach kopii kruszyć -mówi Broniewicz.
Fot. Marek Pietrzela
Prezydent Andrzej Czapski (w na zdjęciu w środku) powiedział nam, że legalnie wypłacił odprawę Adamowi Wilczewskiemu (pierwszy z lewej)