Główny geodeta kraju interweniował w sprawie nieprawidłowości
popełnionych przez władze samorządowe i geodetów
przy rozgraniczeniu działek w Łomazach (pow. bialski).
– Spór trwa ponad 6 lat. Gmina przegrała z nami dwie sprawy w sądzie. W październiku sąd znowu stwierdził nieważność aktu ugody granicznej zawartej pomiędzy gminą a córką. Starostwo Powiatowe w Białej Podlaskiej odmówiło przyjęcia dokumentacji dotyczącej dokonanego rozgraniczenia, gdyż stroną ugody był wójt prowadzący zarazem postępowanie w imieniu Skarbu Państwa – właściciela drogi. W tej sytuacji moja córka Dorota Uścińska-Kostrzewa została poszkodowana. Musiała zapłacić za błędy urzędników i geodetów – mówi Franciszek Uściński.
Wyjaśnia, że w 2003 roku geodeta z Parczewa przeprowadził rozgraniczenie działki Doroty Uścińskiej-Kostrzewy z pasem drogowym, ustalając przebieg granicy wzdłuż fundamentu ogrodzenia. Wójt zobowiązał wówczas właścicielkę działki do zapłacenia 800 zł kosztów postępowania. Zawarta wówczas ugodę co do przebiegu granic działki miała być ostateczna. Wkrótce okazało się jednak, że gmina Łomazy nieprawnie brała udział jako w postępowaniu rozgraniczającym.
Waldemar Droździuk, wójt łomaskiej gminy przyznaje, że wszystkie strony uczestniczące w rozgraniczeniu popełniły błędy, w tym też urzędnicy z Urzędu Gminy.
– Stany faktyczne na gruncie są rozbieżne z zapisami w ewidencji dokonanymi przed kilkudziesięcioma laty. Cześć działek u nas jest pożydowska, to też komplikuje sprawy związane z uporządkowaniem dokumentacji geodezyjnej. Nie uważam zatem, że winni są geodeci – mówi Waldemar Droździuk.
Niedawno Jerzy Albin, geodeta główny kraju, wystąpił jednak do wojewódzkiego inspektora nadzoru geodezyjnego i kartograficznego o „jednoznaczne zbadanie i wyjaśnienie pani Uścińskiej, roli geodetów i organów Służby Geodezyjnej i Kartograficznej w ewentualnym spowodowaniu nieprawidłowości podczas ich działania w opisywanej sprawie i wskazanie procedury naprawienia nieprawidłowości.” Specjaliści zbadają, jakie przepisy zostały naruszone.