– To dziecko nie jest nigdzie zameldowane, nie ma go w wykazie i nie ma podstawy prawnej, aby zapisać je do szkoły – mówi dyrektor. – Możemy przyjąć ucznia do szkoły na podstawie dokumentu tożsamości rodzica, w którym jest wpisane dziecko. Ale nikt
z rodziny Kamila jeszcze do nas
nie przyszedł. Według Borodziuk gdyby było sądowe postanowienie w sprawie
Kamila, wówczas mogłaby zapisać
go do szkoły od ręki.
– Chciałabym, aby ten problem jak
najszybciej się rozwiązał. Wierzę,
że chłopiec szybko nadrobi zaległości
– dodaje dyrektor.
W bialskiej Delegaturze Kuratorium
Oświaty nie potrafiono nam, bez zbadania sprawy, wyjaśnić stanu prawnego
tego przypadku. Sam Kamil przyznaje: Trochę wstydziłbym się iść do szkoły. Nie znam dzieci. Nieco umiem już pisać. Rysuję też. Marzę o tym, aby mieć komputer. Wtedy grałbym i poznałbym literki.
Chłopiec może liczyć głównie na pomoc babci, która znaczną cześć niewielkiej emerytury przekazuje na wychowanie wnuczka. Kobieta nie może otrzymać na niego żadnego zasiłku. Od pierwszego roku życia chłopczyk nie widział matki, która gdzieś wędruje po Polsce. Pozostający bez stałej pracy biologiczny ojciec wkrótce rozpoczyna leczenie.
Apelujemy zatem do Czytelników o pomoc dla Kamila. Może ktoś mógłby przekazać mu komputer (niekoniecznie nowy) lub inną pomoc ułatwiającą temu bystremu i sympatycznemu dziecku przygotowanie do nauki w szkole? Czekamy na telefony: (0-83) 343-65-57 lub (0-81) 534-06-06.