– Upadłość matki oznacza powolną śmierć córek. Spółki-córki są w pewnym sensie częścią spółki-matki. Tak jak Łukbut Fab pracuje na maszynach Łu- kbutu SA, tak my sprzedajemy maszyny Łukbutu SA – mówi Wiesław Kozioł, syndyk Łukbutu Organizacja Handlowa.
Łukbut SA zatrudnia 30 osób. Upadła przed dwoma laty spółka Łukbut Fab zatrudniała prawie 800 osób. Po dwóch latach pracuje w niej jeszcze 170 osób, bo dzięki zgodzie sądu, mimo upadłości może nadal produkować obuwie. Druga z córek Łukbut Organizacja Handlowa po swojej upadłości w październiku nie zatrudnia już nikogo oprócz syndyka, któremu nie udało się w tym czasie sprzedać ani jednej z pięćdziesięciu maszyn do produkcji obuwia.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że sąd na stanowisko syndyka spółki-matki, który przejmie do sprzedaży majątek dwóch córek, chce powołać Zbigniewa Chudzika, który ostatnio likwidował między innymi bialską "Biawenę".
Syndyk spółki Łukbut Fab Edward Miduch wczoraj jeszcze nie wiedział, jaki po upadłości matki, będzie los jego firmy i pracujących w niej 170 osób. – Mam zgodę sądu na produkcję do końca czerwca, ale nasza produkcja odbywa się na maszynach Łukbutu SA. Wiele zależy od syndyka, który się pojawi – mówi Edward Miduch.