Nie odbierzemy stadninie żadnych grutnów – zapewnia parafia w Janowie Podlaskim.
To oznacza, że hodowcy koni nie muszą obawiać się utraty blisko 160 ha pól i pastwisk. Strona kościelna musi złożyć oficjalny wniosek i sprawę będzie można umorzyć.
– W 2002 roku zawarto ugodę, w wyniku której przywrócono parafii działkę o powierzchni 12,5 ha – mówi Wioletta Paprocka, rzecznik prasowy MSWiA. – Trzy lata później wydano orzeczenie przywracające własność blisko 10 ha.
Oba porozumienia nie wyczerpały jednak roszczeń strony kościelnej. W dokumentach umieszczono odpowiednie zapisy.
– Sprawa do tej pory nie została ostatecznie rozwiązana – potwierdza ks. Mirosław Piesiur, współprzewodniczący komisji ze strony Kościoła.
Chodzi o ponad 160 ha, których większość użytkuje Stadnina Koni w Janowie Podlaskim. Pozostałe grunty należą do Lasów Państwowych. Kościół może je odzyskać, lub otrzymać w zamian inne ziemie. Może też zrzec się roszczeń, co zapowiada aktualny proboszcz parafii w Janowie Podlaskim.
– Nie chcemy od stadniny żadnych gruntów – zapewnia ks. Stanisław Grabowiecki. – Nie zamierzamy się o to spierać. Ta ziemia nie jest nam do niczego potrzebna. Teren, który odzyskaliśmy i tak użytkuje stadnina. Przecież nie będziemy tam niczego uprawiać. Dobrze nam się współpracuje i niech tak zostanie.
To dobra wiadomość dla hodowców, którzy mają pod opieką ponad tysiąc zwierząt.
– Utrata tej ziemi byłaby dla nas sporym problemem – mówi Marek Trela, dyrektor stadniny. – Potrzebujemy pastwisk i pól pod działalność rolniczą. Nie jesteśmy stroną w sprawie, więc pozostaje nam tylko czekać na pomyślne rozwiązanie.
Teraz wszystko w rękach parafii.
– Jeżeli wnioskodawca rezygnuje z roszczeń, powinien poinformować o tym Komisję Majątkową – wyjaśnia Piotr Olędzki z Wydziału Komunikacji i Promocji MSWiA.
Z zapowiedzi strony kościelnej wynika, że w najbliższych miesiącach komisja powinna otrzymać wniosek o umorzenie sprawy.