Nietypowa wystawa zostanie otwarta dzisiaj w Galerii Podlaskiej. Będzie to ekspozycja pastelowych kompozycji "Mandala” Haliny Szejak vel Żeak z Pabianic.
Wspomina, że trzykrotnie wychodziła ze śmierci klinicznej. Kiedy była w depresji, uratowała ją sztuka. Kilkanaście lat temu, podczas warsztatów psychotronicznych dowiedziała się, że widzi aurę - pole energii otaczające człowieka. Zaczęła rysować mandale na podstawie horoskopów innych osób, którym po tym ustępowały bóle nerek, głowy, wielu odczuwało poprawę samopoczucia. Swoje umiejętności artystyczne postanowiła poświęcić w niesieniu pomocy potrzebującym - arte terapii, czyli leczeniu sztuką. Prowadzi Laboratorium Terapii Sztuką w Pabianicach oraz liczne seminaria, wykłady i warsztaty w krajach europejskich. Bierze udział w międzynarodowych kongresach naukowych.
- Cały czas przychodzą do mnie ludzie z depresjami i nowotworami. Oczywiście, nie cofnę raka, ale poprzez terapię zahamuję jego rozwój. Na szczęście, depresja jest odwracalna. Nie ma tu żadnych czarów. Chodzi o działanie poprzez formę, kolor i kształt, co już dawno potwierdzili Hindusi i radiesteci. Swoją terapię plastyczną łączę z muzyką. Najczęściej pracuję z kobietami. Mężczyźni są bowiem bardziej racjonalni. Kobiety bywają bardzie otwarte - mówi Halina Szejak.