Radni SLD nie chcą Adama Czarnackiego na stanowisku starosty parczewskiego. Żeby go odwołać, potrzebują dziewięciu głosów. Tymczasem klub radnych SLD liczy tylko czterech członków.
– W projekcie budżetu na ten rok deficyt wzrósł aż do 4 mln zł. Starosta nie podejmuje skutecznych działań, by poprawić sytuację naszego szpitala. Nie koordynuje też wspólnych przedsięwzięć z gminami dotyczących utylizacji padłych zwierząt i gazyfikacji. Starosta zmarnował już jedną kadencję nie tworząc żadnych miejsc pracy. Teraz nie zabiega należycie o fundusze unijne. Przygotowano wiele wniosków, które są nawet pozytywnie zaopiniowane, ale niestety, Czarnacki nie drepcze, aby sfinalizować te pomysły. Najwyższy czas przerwać marazm. W 2006 roku możemy przekroczyć dopuszczalny próg zadłużenia i RIO orzeknie, że nie mamy budżetu – ostrzega Bartuzi.
Starosta Adam Czarnacki, nie zgadza się z zarzutami.
– Można je przedstawić każdemu innemu samorządowcowi – mówi. – Nie będę jednak teraz szczegółowo odnosić się do poszczególnych zagadnień. Mam jeszcze czas na przedstawienie swoich racji.
W poprzedniej i obecnej kadencji opozycja usiłowała już trzykrotnie odwoływać Czarnackiego z funkcji starosty. Bez skutku. Czy teraz się uda? Henryk Bartuzi przyznaje, że w jego klubie jest tylko czterech radnych, a cała rada liczy 15 osób.
– Potrzeba nam dziewięć szabel – wojowniczo wyjawia przewodniczący. Nie chce jednak powiedzieć z kim chce tworzyć koalicję.
Waldemar Wezgraj, przewodniczący Rady Powiatu powiedział, że sesja poświęcona odwołaniu starosty może być zwołana dopiero po upływie miesiąca od zgłoszenia wniosku. Wówczas Komisja Rewizyjna przedstawi swoją opinię w tej sprawie.
W kuluarach już ponoć zapadły decyzje, kto zostanie nowym starostą. Najczęściej wymienia się nazwisko Wademara Wezgraja. Jego miejsce miałby zająć radny Stanisław Bartnicki.