Sprzedając w internecie uważajmy na propozycje ze strony potencjalnych klientów – ostrzegają policjanci i radzą, by nie klikać w linki przesyłane przez kupujących. W przeciwnym razie można skończyć z pustym kontem.
Przekonał się o tym m. in. 26-latek z okolic Zamościa. Na jednym z portali ogłoszeniowych wystawił na sprzedaż telefon komórkowy za 900 zł. Tego samego dnia odezwał się do niego człowiek zainteresowany zakupem. Ustalili szczegóły transakcji.
– 26-latek otrzymał link rzekomo niezbędny do finalizacji zakupu. Otworzył go, wpisał login i hasło do konta bankowego, dane karty bankomatowej łącznie z kodem PIN oraz numer PESEL. Po tym przekazał również przesłany kod autoryzacyjny – mówi st. asp. Dorota Krukowska-Bubiło, rzeczniczka zamojskiej policji.
Mężczyzna dostał informację o błędnym kodzie PIN. Po kilkunastu minutach bank przesłał mu komunikat o wpłacie i wypłacie na jego rachunku. Mężczyzna zadzwonił na infolinię banku. Wtedy dowiedział się, że na jego dane zaciągnięto kredyt w wysokości 1700 złotych. Pieniądze te zostały natychmiast wypłacone. 26-latek zablokował dostęp do konta i karty płatniczej, ale pieniędzy nie odzyskał.
Jeszcze więcej, bo 3500 zł stracił mężczyzna z okolic Białej Podlaskiej. On również został okradziony przez internetowych oszustów. Użyczył bankowe konto bratu, który sprzedawał telefon komórkowy. Szybko pojawiła się oferta kupna. Klient poinformował, że wpłacił pieniądze i przesłał link niezbędny do odebrania gotówki.
Mężczyzna kliknął w odnośnik i kilka razy logował się na swoje konto. Wydawało mu się, że bezskutecznie. Dopiero po kilku godzinach zorientował się, że z jego rachunku w kilku transzach wypłacono 3500 zł. Urwał się również kontakt z kupującym. Policjanci szukają oszustów i po raz kolejny apelują, by nie podawać obcym osobom swoich danych do konta bankowego, kart, haseł czy loginów.