Starosta Tadeusz Łazowski (PSL) jest pokazywany na kilkudziesięciu fotografiach niemal w każdym numerze "Gościńca Bialskiego”. Za gazetkę płacą podatnicy. Gdy pytamy starostę, czy nie widzi w tym niczego niestosownego, zarzuca nam uprawianie negatywnego dziennikarstwa.
Czytelnicy "Gościńca” nie tylko oglądają pana starostę, ale mogą także poczytać jego komentarze. Zresztą formuła prezentowania osiągnięć starosty została przeniesiona na stronę internetową powiatu bialskiego. - Kiedyś było tam wiele informacji o zbliżających się imprezach w terenie. Teraz ich miejsce zastąpiły relacje i fotoreportaże z dożynek, wyjazdów zagranicznych i "gospodarskich” wizyt starosty - śmieje się ani Zofia.
Gigantyczną autopromocję starosty komentują też radni. Na ostatniej sesji Rady Powiatu radny Ryszard Boś skrytykował bialskiego starostę za używanie "Gościńca” do prywatnych celów. Zarzucił, że pismo unika spraw społecznych, a koncentruje się na pokazywaniu Łazowskiego.
Wypowiedź radnego przerwał Marek Maleszyk, przewodniczący Rady Powiatu, który upomniał Bosia, że nie powinien tak wszystkiego krytykować w czambuł. I odebrał mu głos.
- "Gościniec” lukruje rzeczywistość, sprowadzając ją do oficjałek z udziałem starosty. Idą na to duże pieniądze z budżetu powiatu. Ile? - tego nie możemy się dowiedzieć - z żalem podkreśla radny Boś.
Kiedy pytamy starostę o to, czy nie sądzi, iż przekracza granice dobrego smaku, obruszony zarzuca nam, że... uprawiamy negatywne dziennikarstwo.
Łazowski tłumaczy nam, że najpierw informacje o jego wyjazdach pojawiają się na stronie internetowej, a później w czasopiśmie. Tak też będzie odzwierciedlony jego ostatni wyjazd do Niemiec, gdzie towarzyszył szkolnemu chórowi z Małaszewicz, który koncertował za Odrą.
Jedna z pracownic Starostwa Powiatowego żartuje, że dzięki dziesiątkom zdjęć szefa w gazecie i Internecie nie odczuwa jego braku, gdy wyjedzie służbowo. A wyjeżdża często.