Kradną dosłownie wszystko: brony, pługi, kosiarki, maszyny do grabie-nia, a nawet furmanki. Ludzie mówią z ironią, że w Kropiwkach złodzieje zdają egzamin ze swojego fachu. Policja jest bezradna.
- Jak zgłosimy kradzież, to policjanci przyjeżdżają, ale co oni mogą zrobić? - pyta Andrzej Zarczuk. - Spiszą protokół i odjeżdżają. Ostatnio złupili mojego sąsiada, który na stałe mieszka we Włodawie. Na drugi dzień przyprowadził na moje podwórko traktor, bo bał się, że i to mu ukradną. Ale ciągnik też nie jest kompletny. Kilka dni temu złodzieje wymontowali lampy, rozrusznik i prądnicę.
Przestępcy są bezwzględni. W biały dzień odwiedzają starszych ludzi i pytają o właścicieli upatrzonej posesji. Starsi ludzie są wyjątkowo szczerzy; mówią, że tam nikt nie mieszka. A to dla złodzieja oznacza, że może tam bezkarnie kraść.
- Wioska jest mała, a do najbliższej miejscowości jest kilkanaście kilometrów - mówi Rafał Szabelski, sołtys Kropiwek. - To ośmiela złoczyńców. Nie dalej jak w styczniu przepędziłem złodzieja ze swego podwórka. A w ubiegłym roku pogoniliśmy bandziorów ze słupa elektrycznego. Jeszcze chwila i ściągnęliby kilkadziesiąt metrów kabli elektrycznych.
Każdy z mieszkańców ma swoją wersję, kim są złodzieje. Jedni mówią, że to ludzie zza wschodniej granicy, dla których stary sprzęt rolniczy przedstawia dość dużą wartość. Inni są zdania, że to mieszkańcy okolicznych wiosek. Jeszcze inni, że handlarze złomu.
Mieszkańcy Kropiwek zgłosili tylko pięć kradzieży. Na początku marca parczewscy policjanci aresztowali trzech mężczyzn złapanych na gorącym uczynku. Dwóch osadzili w areszcie, jeden ma dozór policyjny.
- Wieś jest specyficzna z uwagi na podeszły wiek mieszkańców - tłumaczy Bogdan Piwoni, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Parczewie. - Niechętnie informują policję o przestępstwach. O większości przypadków możemy nie wiedzieć. Niektóre zgłaszają nawet po kilku miesiącach. Wtedy na zabezpieczenie śladów nie ma już szans.
A mieszkańcy wiedzą swoje. - Jedyna obrona przed bandytami, to kilka groźnych psów na podwórku - mówią i precyzują: Przynajmniej ze cztery. Wtedy złodziej nie przyjdzie, bo będzie się bał. Ci, którzy psy mają, śpią spokojnie.