Bezdomnym z ośrodka Markotu w Wilczyskach przez cały rok brakuje wszystkiego: ubrań, butów, leków, żywności. Jednak najgorzej jest wtedy, gdy przychodzi zima i zaczyna brakować opału a zakup węgla wydaje się luksusem.
Grupa 68 bezdomnych w ośrodku w Wilczyskach, małej wiosce w gminie Wola Mysłowska, położonej przy granicy województw lubelskiego i mazowieckiego swoje gospodarstwo rolne urządziła w budynkach dzierżawionych od nowej właścicielki obiektów po starym PGR. Zamieszkali w dużych obiektach, gdzie kiedyś mieściły się obory i magazyny. Wewnątrz hal przygotowali sobie prowizoryczne, kilkumetrowe pokoje. W każdym z nich schronienie znajduje od 2 do 5 osób. Są wśród nich głównie bezdzietni dorośli, mieszka z nimi też kobieta samotnie wychowująca trójkę dzieci, jedno z nich chodzi do pobliskiej szkoły. W ośrodku jest też młode małżeństwo, któremu przed dwoma miesiącami urodziła się córeczka. Maleństwo jest wcześniakiem, przyszło na świat w warszawskim szpitalu, zaraz po jego opuszczeniu trafiło do ośrodka "Markotu”. Mieszkańcy ośrodka to pracowici ludzie. Przekonali się już do nich nawet miejscowi w Wilczyskach, kiedy w czynie społecznym pomogli wybudować im drogę. Ciężko pracują codziennie, w lesie, przy pracach najemnych, hodują świnie po to, by je sprzedać.
- Żyjemy tylko dzięki naszej ciężkiej pracy i zapałowi. Pomaga nam garstka sponsorów, małych firm. Jedna jest z Piotrkowa Trybunalskiego, inna z Łukowa. Oddają nam żywność, której i tak już nie sprzedadzą - mówi kierownik ośrodka Ryszard Nowak. Kierownik ma problem z dotarciem do sponsorów, nie może jeździć do nich samochodem, bo brakuje mu pieniędzy na benzynę, nie może do nich dzwonić, bo telekomunikacja rok temu odłączyła telefon za niezapłacony rachunek. Brakuje też pieniędzy na rachunki za prąd. - Żyjemy tylko dzięki temu, że są wśród nas kucharze, którzy potrafią ugotować zupę z przysłowiowego gwoździa - wyjaśnia sytuację R. Nowak.
Zanim zwrócił się o pomoc w zakupie opału do naszej redakcji, wystąpił z prośbą do kilkudziesięciu firm i instytucji. Żadna z nich nie odpowiedziała na wołanie o pomoc. Dzięki pośrednictwu Dziennika trzy przedsiębiorstwa zrzeszone w Stowarzyszeniu Autoryzowanych Sprzedawców Węgla Katowickiego Holdingu Węglowego S.A. przekazały 6 ton węgla, każda po dwie. Są to firma handlowa Alicji i Jerzego Nowickich z Łukowa, "Rolbud” spółka z o.o. z Międzyrzeca Podlaskiego i PHUP "Carbo” z Radomska. Za ten gest serca w imieniu obdarowanych i własnym serdeczne dziękujemy.