Niezatrzymanie się do kontroli drogowej i ucieczka, to gwarantowana maksymalna ilość punktów karnych. Potem sąd i ponowny egzamin na prawo jazdy.
Ale kierowcy często zachowują się tak, jakby o tym nie wiedzieli.
A ryzykantów nie brakuje. W Międzyrzecu Podlaskim kierowca poloneza trucka nie zatrzymał się do kontroli. 37-letni Wojciech K. chwilę później nie opanował pojazdu na łuku jezdni i uderzył w ogrodzenie posesji. Doznał ogólnych obrażeń ciała. W Zalesiu kierowca volkswagena passata, 49-letni Edward D. z Białej Podlaskiej, przekroczył dozwoloną prędkość o 48 kilometrów na godzinę. Nie zatrzymał się do kontroli, przyspieszył, wyprzedzał na skrzyżowaniu, zmuszał jadących z przeciwka do zjeżdżania na pobocze i ustąpienia pierwszeństwa. Został zatrzymany. Był trzeźwy. Na pytanie, dlaczego nie zatrzymał się, nie potrafił dać logicznej odpowiedzi.
- Kierowca prosił policjantów, żeby ukarali go mandatem maksymalnej wysokości - dodaje Grochowski. - Ponieważ musimy walczyć z takimi zachowaniami na drodze, nie poszliśmy na kompromis i zatrzymaliśmy kierowcy prawo jazdy. Dostał 26 punktów karnych, a sprawa i tak trafi do sądu.
Dwa dni później na ulicy Warszawskiej kierowca łady 32-letni Grzegorz S. przekroczył prędkość o 25 kilometrów. Nie zareagował na wezwanie policjanta. Został zatrzymany dwa kilometry dalej. Nie miał uprawnień do kierowania samochodem i był pijany. Alkomat wskazał u niego 2,7 promila alkoholu.
- Kierowca, który widzi policjanta, dającego znak tarczą sygnalizacyjną, powinien bezwzględnie się zatrzymać - przypomina mł. asp. Arkadiusz Dawidziuk. - W nocy będzie to latarka z czerwonym światłem. Policjant ma obowiązek się przedstawić, podać swój stopień, miejsce pracy i poinformować kierowcę, w jakim celu został zatrzymany.