Rozbój i nieumyślne spowodowanie śmierci, pobicie i kradzież, a może nawet zabójstwo – w listopadzie sąd zajmie się sprawą 33-letniego Mariusza N. ze Stoczka Łukowskiego. Na podstawie zebranego materiału dowodowego sędziowie będą musieli się zastanowić, jak zakwalifikować czyn, którego dopuścił się recydywista.
Mariusz N. w maju 2014 r. wyszedł z Zakładu Karnego w Siedlcach, gdzie odsiadywał wyrok za przestępstwo związane z użyciem siły. Utrzymywał się z prac dorywczych. W październiku przez kilka dni mieszkał i pracował u Marka W., który prowadził działalność związaną z układaniem kostki brukowej.
11 października Marek W. przez cały dzień pił. Po „fajrancie” razem z Mariuszem N. oraz innym pracownikiem, Grzegorzem P., pili przed miejscowym sklepem. Potem zakrapiana impreza przeniosła się do mieszkania szefa. W pewnej chwili między gospodarzem a Mariuszem N. doszło do sprzeczki o rzekomo zaległe pieniądze za pracę.
Z akt sprawy wynika, że to wtedy 33-latek po raz pierwszy zaatakował, okładając pryncypała pięściami po głowie. Grzegorz P. odciągnął go wtedy, ale godzinę później nastąpił drugi atak. Tym razem Mariusz N. miał bić kolegę pięściami po głowie i kopać w brzuch. Potem zabrał półprzytomnemu mężczyźnie 130 zł, łańcuszek, buty sportowe, bluzę i czapeczkę. Wszystko warte niewiele ponad 900 zł.
Marek W. zmarł dwa dni później. Bezpośrednią przyczyną śmierci były ciężkie obrażenia ośrodkowego układu nerwowego spowodowane pobiciem.
Przesłuchiwany po zatrzymaniu Mariusz N. przyznał się do pobicia i zabrania rzeczy. Podkreślał jednak, że wziął je niejako w rozliczeniu za niezapłacone zarobki. Potem zmienił zeznania. Stwierdził, że nie bił pięścią, a jedynie otwartą ręką, a gotówkę i przedmioty Marek W. oddał mu dobrowolnie.
Prokuratura nie uwierzyła w te zapewnienia uznając, że mają one na celu jedynie „umniejszenie własnej roli w zdarzeniu”. Mariusza N. oskarżono o rozbój i nieumyślne spowodowanie śmierci.
Wczoraj mężczyzna stanął przed sądem, ale rozprawę trzeba było odroczyć, bo okazało się, że nie został odpowiednio powiadomiony o początku swojego procesu (wezwanie wysłano na adres innego aresztu śledczego niż ten, w którym przebywał). Już teraz wiadomo jednak, że badając tę sprawę sąd będzie musiał nie tylko rozważyć kwestię winy oskarżonego, ale także kwalifikację jego czynu.
– W tym przypadku nie można mówić o rozboju tylko o pobiciu i kradzieży z uwagi na długą przerwę między tymi czynnościami oraz brak takiego zamiaru – przekonuje Szymon Zgorzałek, adwokat Mariusza N.
– Sąd będzie musiał stwierdzić, czy zakwalifikować ten czyn tak, jak chce tego prokuratura, adwokat oskarżonego, a być może jako zbrodnię. W tej chwili można jedynie stwierdzić, że istnieje wysoki stopień prawdopodobieństwa, że Mariusz N. się tego czynu dopuścił. Działał w warunkach multirecydywy – mówi sędzia Adam Daniel z Sądu Okręgowego w Lublinie.