Dom przy ul. Narutowicza podlega pod ZGL. - Po zakupie tego budynku, więcej nie inwestowaliśmy w niego, ponieważ i tak został przeznaczony do rozbiórki - mówi Wojciech Zalewski, dyrektor ZGL. Zaznacza również, iż przeprowadzono tylko kilka remontów zabezpieczających, jak np. naprawa dachu, aby ludzie mogli żyć w miarę znośnych warunkach. Największy lokal, ok. 68 metrów zajmuje sześcioosobowa rodzina państwa Jóźwiaków. Jch mieszkanie należy do najbardziej zadbanych. Już z zewnątrz prezentuje się o wiele lepiej, niż pozostała część domu. - Na własny koszt wymieniłem drzwi oraz okna - informuje nas Zdzisław Jóźwiak. Dodaje, iż elewacje zewnętrzne wykonał również za własne pieniądze.- Nie wiemy jak długo będziemy tutaj mieszkać, rok, dwa lata, czy więcej - wzdycha ciężko Teresa Jóźwiak. Wraz z mężem i czwórką dzieci zajmuje dużą kuchnię i trzy pokoje. W mieszkaniu brak bieżącej wody Nie ma również zaplecza sanitarnego, ani odpowiedniego ujścia na ścieki. Bolączką lokatorów jest także wilgoć. Jak podkreśla Teresa Jóżwiak jej rodzina jest skazana na życie w takich warunkach, ponieważ nie stać ich na wynajęcie innego mieszkania.
Za ścianą mniejsze lokum wynajmuje rodzina pani Jadwigi Filipiuk. Do ich pomieszczeń wchodzi się przez ciemną, malutką sień. Dalej znajduje się niewielka kuchnia. Szpary w futrynach okien, brak porządnej podłogi świadczą o tym, iż dawno nie był tu przeprowadzany remont. Piece kaflowe stanowią jedyne ogrzewanie tego mieszkania. - W okresie zimowym, nie jest to najlepsze rozwiązanie - mówi Jadwiga Filipiuk. Dodaje, iż w pokojach niektórych okien nie można już otworzyć. Jedno nierozważne pchnięcie, to wypadnięcie okna wraz z futryną. Jadwiga Filipiuk zaznacza, iż niska renta socjalna, zasiłek rodzinny nie pozwalają jej na przeprowadzenie nawet najmniejszego remontu.